sobota, 12 grudnia 2015

1.28 - Zjawa




Nie rozumiał. Atak Cieni był zupełnie niespodziewany, a oni nie mieli szans się na to przygotować. Potem nagle rzeczy zaczęły lewitować dosłownie przed jego nosem i nie mógł już więcej się nad niczym zastanawiać. Leah zniknęła, uprowadzona przez F.E.A.R.'a, a on podążał za latającym sztyletem. Znalazł się w dziwnej i ciemnej jaskini, podświadomie rozumiejąc nagle, że to właśnie w tamtym miejscu jakieś trzy dni wcześniej znalazła się jego Le. Dziwna róża pojawiła się przed nim, a on zastanawiał się, jakim cudem udało jej się wykiełkować na tak zniszczonej i popękanej ziemi. 

I nagle zobaczył boga wojny. Był niezwykły, zafascynował go od pierwszej chwili. Nie był ani trochę ładny, jednak miał w sobie coś, co intrygowało i Andy czuł się zafascynowany tą magią. Mimo wszystkiego, był dziwnie przytłoczony każdym szczegółem. Nie rozumiał tego i starał się stłumić to głęboko w sercu, jednak nie wychodziło mu to.

- Nie jesteś tym, kogo się spodziewałem - powiedział w końcu, odzyskując głos.
- A na kogo czekałeś, Proroku? - zapytał i w ustach boga wojny brzmiało to jak obelga.

Tak naprawdę, nie był pewien. Mimo tej wszędzie obecnej magii, jego magii, magii Legionu, magii F.E.A.R.'a, nadal nie lubił wierzyć w takie... rzeczy. Otrząsnął się, musiał się otrząsnąć. Nie miał czasu na takie głupoty.

- Musimy je uratować. Musimy uratować Leah. I mojego syna - powiedział.

Cisza gryzła jego uszy, ale nie odzywał się, czekając niecierpliwie na słowa boga wojny. Przestąpił z nogi na nogę, ciągnąc za naszyjnik na karku. Przedstawiał nietoperza i do głowy Andy'ego przyszła myśl, że na pewno te zwierzęta gdzieś nad nim wisiały. Ale chyba odbiegał od tematu.

- Nie rzeczą jest to, kogo musisz uratować, lecz jak to zrobić, Proroku. Potrzebny ci solidny plan.
- Jak cię zwą? - zapytał nagle.

Bóg wojny nazywał go Prorokiem, a on nie wiedział, jak nazywać jego. Postać zaśmiała się, a jego ręce zwisały, dosięgając zgiętych kolan. Zgarbiona sylwetka musiała chyba być przyzwyczajeniem lub wrodzoną urodą. Andy czuł, że za chwilę oszaleje.

- Svart, tak mi mówią.

Czerń. Wydawało mu się to w pierwszej chwili zabawne, lecz po przemyśleniu już nie. Ten kolor idealnie do niego pasował jako imię i czuł się zaskoczony taką myślą. Ale to prawda. Svart mógł zostać definicją czerni, jeśli miałaby jakaś powstać. W pełni ją usposabiał. Poza tym, był bogiem wojny. A to do czegoś zobowiązywało.

- Musisz opowiedzieć swym braciom o mnie. Musisz wytłumaczyć.
- Dlaczego nie mogę ich przyprowadzić do tej róży? - zapytał nagle.

To wydawało się dziwne; nie korzystać z prostszego rozwiązania można zrozumieć jako utrudnianie wszystkiego.

- To nie takie proste, Spook. Róża ma swoje ograniczenia, a także i ja. Kwiat jest magiczny, mogą go dotykać jedynie wybrane kobiety, tylko Valgt. To, że tobie na to pozwoliłem odebrało cząstkę ze mnie i rośliny, nie mogę pozwolić na więcej braków.

Rozumiał. Naprawdę rozumiał, nie chciał się w żaden sposób kłócić czy targować. Kiwnął głową, a potem rozejrzał się nieporadnie, zupełnie, jak nie on. Czuł w sobie pustkę, rozdrażnienie i bezradność. Wszystko przytłaczało go i nie wiedział, co zrobić.

- A teraz idź i im powiedz. Będę twoim cieniem, Proroku.


***


- O czym ty pieprzysz, Andy? - zapytał Jake, chodząc od ściany do ściany.

Andy warknął, uderzając pięścią w stół. Od dwudziestu minut próbował im wytłumaczyć istotę Svarta i wszystko to, czego się dowiedział. Mimo tego, w jakim świecie żyli, nie potrafili mu do końca uwierzyć w magicznego ducha, jak go nazywali, a to najbardziej rozwścieczało Proroka. Zamiast planowania jak odzyskać porwane, siedzieli w ciemnej sali, kłócąc się, dlaczego oni nie mogli zobaczyć boga wojny.

- To jest bez znaczenia! - uniósł głos, wstając. - Musimy zacząć działać. F.E.A.R. ma moją narzeczoną i dziecko, a z tego, co wiem, wasze dziewczyny również się tam znajdują. Jeśli nie chcecie dostać ich w kawałkach, powinniśmy coś z tym zrobić.
- Ugh, Andy ma rację - poparł go Jinxx.

Jake mruknął coś niezrozumiałego pod nosem, ale nikt nie zwracał na niego uwagi. Andy wziął głęboki oddech, starając się chociaż trochę uspokoić. Wrócił na swoje miejsce, opierając łokcie o stół. Przetarł dłońmi twarz, wzdychając z bezradnością.

- Jakieś pomysły? - zapytał Ash, rozglądając się.
- Musimy mieć element zaskoczenia - odparł CC z zastanowieniem na twarzy.
- Albo po prostu możemy tam pójść, grzecznie zapukać i pozabijać wszystkich? - rzucił Ash.
- To taki głupi pomysł - jęknął Jake.

Andy podniósł na nich wzrok. Czy aby na pewno głupi? Potarł dolną wargę kciukiem, zahaczając o metalowy kolczyk. Wrócił pamięcią do poprzednich dni. Leah lubiła jego piercing. I tatuaże, raz mu to nawet powiedziała. Chyba najbardziej ważkę na jego klatce piersiowej. Zawsze zatrzymywała na niej wzrok, a on to naprawdę lubił. Wtedy czuł się dumny z tego rysunku, ponieważ podobał się jego kobiecie.

Czy powinien nazywać ją kobietą? Była taka młoda w stosunku do niego. Liczyła ledwie dziewiętnaście lat, a już za niedługo miała wydać na świat dziecko. Jego dziecko. Dziecko Proroka. Nawet, jeśli bardzo by chciał, nie potrafił odczuć poczucia winy. Jedynie dumę. I miłość? Tak, kochał ją. Kochał ich dwójkę. Gdyby ich stracił... Jego serce umarłoby z nimi.

- Albo - zaczął, patrząc na resztę - to jest dobry pomysł? - spojrzeli na niego niezrozumiale, więc kontynuował: - Zbierzmy Armię, może ktoś z Buntowników się dołączy, kto wie? A potem po prostu ruszymy do jego siedziby i CC wyważy drzwi? To nie jest aż tak zły pomysł, w każdym razie, innego nie mamy, prawda?

Przytaknęli mu niechętnie. Nie mieli lepszego planu, musieli działać szybko i bezzwłocznie. Andy zamarł. Dlaczego do tego doszło? Dlaczego F.E.A.R.'owi udało się porwać Leah, kiedy ona miała swojego cholernego Strażnika Ciemności? Gdzie on teraz był? Spojrzał na boga wojny, czającego się w cieniu, a jego wzrok pokazywał gniew. Ogromny gniew.

- Co tym razem, Proroku? - zapytał Svart, wisząc w powietrzu do góry nogami.
- Gdzie jest Strażnik Ciemności? Dlaczego do tego dopuścił?

Reszta Wild Ones spojrzała na niego i chyba nawet nie zrozumieli, że nie do nich mówił. Svart westchnął teatralnie, stawiając ugięte nogi na ziemi. Podszedł powoli do Proroka, a wiatr przywiał za nim zapach śmierci, krwi i rozpaczy. Bóg wojny przejechał swoim długim paznokciem w powietrzu, jak gdyby pieścił zwierzę.

- Może sam go zapytasz? - zagadnął, jakby rozmawiali o pogodzie.

Andy wstał wściekle z krzesła, które zaszurało szaleńczo po ziemi. Odwrócił się w stronę drzwi z zamiarem wyjścia, ale zatrzymał się gwałtownie, zauważając w nich Skitsa. Stał dumnie wyprostowany, a Prorok poczuł chęć mordu.

- Dlaczego? - warknął do Strażnika, mrużąc oczy.
- Chyba zbyt mnie przeceniasz, Proroku. Jestem tylko duszą bez prawdziwego ciała.

Andy podszedł do niego szybkim krokiem, szarpiąc za kołnierz czarnej koszulki. Był zbyt realny, by nie mieć prawdziwego ciała, do cholery!

- Jesteś jej pieprzonym Strażnikiem! Czy nie po to jej rodzice oddali ci swoje dusze, byś jej bronił swoim własnym życiem?
- Och, Proroku - westchnął teatralnie, przewracając oczami. - Oni nie kazali mi bronić jej przed wszystkim - mówił - tylko przed tobą.

Puścił go, rozszerzając oczy.

- Co?

Strażnik Ciemności zaśmiał się, kręcąc głową na boki. Wild Ones przypatrywali się ich dwójce, a Svart latał do góry nogami z uśmiechem na twarzy. Andy zmrużył oczy, czekając na odpowiedź. O co mu chodziło?

- To było ich życzenie. Pojawiłem się w jej życiu, ponieważ sprowadzałeś na nią nieszczęście. To, co dzieje się teraz jest dużą winą F.E.A.R.'a, więc to nie leży w moim interesie.
- I zostawisz ją bez swojej pomocy? - zapytał, marszcząc brwi.
- Nie bierz tego do siebie, Proroku - westchnął. - Mogę wam pomóc, lecz nie oczekujcie, że zrobię coś, co was przewyższy.

Świetnie, pomyślał Andy. Więc to jest sposób, w jaki działają Strażnicy Ciemności?




Od autorki: Proszę was o komentarze, by wiedzieć, ile was tu pozostało! Każdy blog potrzebuje swojej własnej rewolucji. Zmieniłam wygląd i przełamuje zwyczaj dawania wyłącznie piosenek BVB. Nie było mnie tu tak cholernie długo, ale chyba musiałam to sobie wszystko poukładać. Tęsknię za kolczykiem Andy'ego. Przykro mi, że taki krótki, ale nie potrafiłam wydusić z siebie więcej. Wiem, że to nie do końca ten styl, z którym spotykacie się na tym blogu, ale chciałam was zaprosić na moje opowiadania dodawane na Wattpad [link], [link]. Będzie mi cholernie miło przy każdej gwiazdce czy komentarzu, xx.