środa, 7 maja 2014

1.06 - Pająk na dwóch nogach




- Zostaw mnie, ty pieprzony chuju! - krzyknęłam, kiedy pulchne ręce dotknęły moich ramion.

Mężczyzna przyciągnął mnie mocno do swojego ciała, boleśnie obijając o siebie miednice. Grymas obrzydzenia pojawił się na mojej twarzy. Umieściłam dłonie na umięśnionej klatce piersiowej, walcząc o wolną przestrzeń. Lucky zaśmiał się parszywie, a po moich plecach przeszły dreszcze.

- Mam przyprowadzić cię do króla, ale, wiesz co? Najpierw ja się z tobą zabawię.

Zaczęłam jeszcze mocniej się szamotać, jednak niewiele to dawało. Miałam to cholerne złe przeczucie, które nie opuszczało mnie przez całą pokonaną drogę przeze mnie i Andy`ego. Byłam przerażona, zdesperowana. To była moja walka o wszystko; o wolność, o samodzielny wybór, o swoje ciało i umysł. Nie mogłam się poddać, nie teraz, nie przy nim.

- Lucky, zostaw ją, do cholery!

Ulga napłynęła z niskim głosem Andy`ego. Uścisk ramion wokół mojej talli zelżał, przez co wyrwałam się mężczyźnie z tatuażem węża i szybko, prawie biegiem, pokonałam drogę do Proroka. Spojrzał na mnie gniewnie, jednak nic nie powiedział, widząc stan, w którym się znalazłam. Przyciągnął mnie opiekuńczo za swoje plecy, ale nawet to nie powstrzymało dygotania mojego ciała. Byłam przerażona, tym bardziej, kiedy adrenalina powoli znikała.

- Myślisz, że się ciebie boję? - Lucky zaśmiał się obrzydliwie, unosząc brew do góry. - Dostałem rozkaz, rozumiesz? Mam ją przyprowadzić do króla i zrobię to, a przed tym poużywam sobie na niej trochę.

Nagle moja osłona w postaci Andy`ego zniknęła, a dźwięk uderzenia rozległ się sekundę później. Mężczyzna z tatuażem węża wylądował na ziemi od niespodziewanego ataku, a Prorok usiadł na nim okrakiem, okładając pięściami jego twarz. Jęki bólu mieszały się z ogólnym chaosem tego miejsca. Zakryłam usta dłońmi, nie wiedząc, co robić. Powstrzymać Andy`ego? Uciec? Nie reagować w ogóle?

- Andy, zabijesz go - wychrypiałam.

Postawiłam na jego wybór, jeśli teraz odpuści, w porządku. Jeśli nie, nie mówię nic więcej. To dobre wyjście, sam wybierze, co zrobi, dzięki czemu, nie będzie mnie o to później obwiniał. Jakby nie miał już wystarczająco dużo powodów do tego, by znowu na mnie krzyczeć.

Mocne podmuchy wiatru szarpały moimi ubraniami, a z luźnego koka wymknęły się kolejne rude kosmyki włosów. Obserwowałam napięte ramiona Proroka, które rozluźniły się odrobinę, gdy słowa wypowiedziane przeze mnie dotarły do niego. Jego pięść zawisła w połowie drogi do twarzy Lucky`ego, jakby rozważał czy go zabić. Widziałam, że mężczyzna i tak ma zmasakrowaną twarz - cała w krwi, z pojawiającymi się siniakami, a do tego mnóstwo ran otwartych.

Andy wstał gwałtownie, podchodząc do mnie bez słowa. Pociągnął mnie mocno za przedramię, a ja spojrzałam na jego knykcie; krew wypływała z małych ran, spływając po palcach. Musiało go to cholernie piec, ale nie pokazywał tego po sobie. Zatrzymał się przy drzwiach, odwracając się gwałtownie w moją stronę.

- Czy ty, do jasnej cholery, jesteś inteligentna? Zaatakowałaś Natashę, a ja zamiast jej pomóc, musiałem przybiec tu, kurwa! - krzyczał.

Skuliłam się pod natłokiem jego słów. Po chwili zmarszczyłam brwi, analizując każde wyjście, które mi pozostało. Głupim pomysłem byłoby mówienie czegoś w stylu "nie musiałeś tu przychodzić, sama sobie dobrze radziłam", nic bardziej niemądrego. Zamiast tego, wyprostowałam się, co miało dodać mi nieco pewności siebie.

- Była dla mnie zagrożeniem, próbowała wyciągnąć z mojego umysłu to, czego tam nie było. Dodatkowo, bolało jak cholera, więc postąpiłam instynktownie.
- Instynktownie! - prychnął, w końcu puszczając moje przedramię. - Jesteś... ugh! Mogłaś się poddać, kurwa, tak czy inaczej poznam twój pieprzony sekret!
- Nie mam żadnego sekretu! - krzyknęłam, odrobinę mijając się z prawdą. Prawie nic przed nim nie ukrywałam.
- Jesteś nieznośna!

Przewróciłam oczami. Brawo dla niego, powoli to odkrywał. Miałam dziwny charakter, na początku zawsze jestem skryta, nieco nieśmiała i wycofana, może odrobinę tajemnicza. Potem staję się pyskata, humorzasta i nieznośna. Moi rodzice nienawidzili mnie za to, ale nie obchodziło mnie to. Przynajmniej starałam się, by tak to wyglądało. Nikt nie widział, kiedy płakałam po kątach. Nikt nie widział, kiedy cierpiałam w samotności. Nikt nic nie widział, bo nikt nie chciał niczego widzieć. Nikt. Byłam typem samotnika, zawsze spoglądałam na ludzi "popularnych" w armii; uśmiechnięci, piękni, zabawni. Chciałam być jak oni, mieć mnóstwo przyjaciół. Dopiero potem zrozumiałam, że lepiej mieć jedynie garstkę takich ludzi, bo oni ci pomogą. I tym się kierowałam, już nie chciałam być lubiana przez wszystkich. Nawet przez to, że byłam sobą, nabawiłam się wielu "wrogów". Nienawidzili mnie, bo byłam sobą. Ale nie obchodziło mnie to. Już nie.

Andy pociągnął mnie znowu, ruszając do miejsca, skąd uciekłam. Do Natashy. Westchnęłam cicho, spuszczając głowę niczym pokonana, przegrana. W takich momentach zastanawiałam się gdzie zniknęła moja odwaga. Znikała w momentach, kiedy ją najbardziej potrzebowałam.

- Wszystko w porządku, Natasho?

W momencie, kiedy stanęliśmy w piwnicy, Prorok umocnił swój uścisk, odcinając mi tym drogę ucieczki. Zamiast obmyślania planu zabicia wszystkich, zlustrowałam spojrzeniem Natashę. Obejmowała się ręką w miejscu, gdzie zadałam jej cios, ale krew zniknęła, bluzka była nowa, świeższa, a poza tym kobieta nie wyglądała na bardzo cierpiącą, wręcz przeciwnie. Zdawało się, że po prostu pobolewał ją brzuch, ot tak.

- Okazało się, że to zielsko jednak pomaga w takich ranach - mruknęła, a jej ostry rosyjski akcent podrażnił moje uszy.

To chyba jedna z tych osób, której nie polubię, trudno. Niewielka strata, tak myślę. Odgarnęłam włosy z twarzy, wędrując wzrokiem po ścianach. Natasha była naprawdę dziwną osobą, trzymała w jakiś dziwnych ramach różne liście i inne cholerstwa. Po co jej to?

- Och, a tu jest nasza mała uciekinierka. Powinieneś ją lepiej wytresować, Andy.
- Nie jestem pieprzonym psem - warknęłam, kiedy tylko usłyszałam jej słowa.

Wzruszyła ramionami, ignorując to, co powiedziałam. Tak, zdecydowanie się nie polubimy, już działała mi na nerwy. Prorok spojrzał na mnie srogo, ostrzegająco. Poczułam się jak małe dziecko, które zrobiło coś źle i zostało za to zganione. Ale już nie byłam dzieckiem. Byłam dorosła.

- Zabierz ją stąd, nie chcę jej widzieć - powiedziała po chwili ciszy.
- Najpierw porozmawiamy - odparł Andy.

Spojrzałam na niego; na jego zmarszczone brwi, na jego mroczne oczy, na jego groźny wyraz twarzy. Wszystko w nim krzyczało, jak bardzo był zły i niebezpieczny. Zaciągnęłam się powietrzem, kiedy przeniósł wzrok na mnie.

- Masz tu zostać, rozumiesz? Nawet nie próbuj uciekać, bo nie będę się hamował.

Nie wiedziałam, o co dokładnie mu chodziło, ale przytaknęłam ruchem głowy. Ruszył za Natashą w górę schodów, rzucając mi ostatnie ostrzegające spojrzenie. Przełknęłam ślinę, wypuszczając wstrzymywane powietrze. Naprawdę mnie przerażał, ten jeden raz nie miałam ochoty na jakąkolwiek ucieczkę. Chciałam tylko usiąść, by poczekać na jego powrót.




Przetarłam twarz dłońmi, a szaleńczy krzyk wyrwał się z uścisku mojego ściśniętego gardła. Zacisnęłam mocno powieki, kręcąc gwałtownie głową na boki, by pozbyć się białych plamek przed oczami. Serce biło tak mocno, jakbym przebiegła cały maraton, a mózg oszalał od różnych emocji. Wstałam z kolan, starając się zrobić krok w przód, jednak moje ręce sprawiły, że zostałam w miejscu, a właściwie łańcuchy. Potrząsnęłam nadgarstkami, a metal wydał charakterystyczny dźwięk. Skrzywiłam się, kiedy poczułam ból. 

Co ja tu robiłam? Jak się tu znalazłam? Nie do końca to wiedziałam. W chwili, kiedy Andy wrócił, tym razem bez Natashy, mruknął coś pod nosem i związał mnie. Początkowo, myślałam, że zrobił to przez moje "wybryki", ale potem... potem nie było nic. Wielka czarna pustka. Nie wiedziałam, co się ze mną działo, po prostu spadałam w otchłań, czując się tak, jak w tych wszystkich filmach. Bałam się, chociaż powinnam być do tego przyzwyczajona. Prorok wymyślał dla mnie wiele rzeczy, dlaczego musiałam odczuwać strach? Nieważne. Potem obudziłam się tutaj, w łańcuchach, a ból ogarniał mnie stopniowo, by w końcu uderzyć pełnymi siłami. Co się ze mną działo, do cholery? 

- Obudziłaś się, w końcu.

Przekręciłam głowę w sekundę, co mogłoby zaboleć, gdybym potrafiła odczuć inny ból. W drzwiach jakiejś cholernej szklarni stał Andy w towarzystwie mężczyzny. Zmarszczyłam brwi, skanując go spojrzeniem. Był... cóż, zaciekawił mnie.

- Och, tak, to jest Pająk, poznajcie się. 

Pająk... takie przezwisko zdecydowanie do niego pasowało. Dlaczego? Na czole miał wytatuowanego pająka. Brzydziło mnie to, bo z natury nie lubiłam tych stworzeń, ale także i zaintrygowało. Swoją drogą, miał naprawdę dużo tatuaży. Mieszały się z jego krótkimi włosami na skórze głowy, na policzku parasolka układała się w strzałkę, a wspomniany robal prezentował się dumnie na jego czole. Niebieskie oczy, nieco zamglone, pokazywały wieczne zmęczenie mężczyzny, a usta układały się w chudą kreskę. Tak, to zdecydowanie jeden z tych dziwnych ludzi.

- Co ja tu robię? - zapytałam.

Mój głos brzmiał zupełnie inaczej. Przez to, że nie kontaktowałam był bardziej zachrypnięty i cichszy, co wywołało grymas na mojej twarzy. Andy zaśmiał się cicho, przymykając oczy, a ja zmarszczyłam brwi, czując narastający gniew. Działał mi na nerwy.

- Widzisz... to, co pokazałaś u Natashy, te moce... musimy je sprawdzić, rozumiesz? - mruknął, nie dając mi nawet czasu na odpowiedź. - Zresztą, nie czas na tłumaczenia, Leah - warknął pogardliwym tonem.

Coraz częściej dostrzegałam jego zmienne humorki, chociaż ani trochę ich nie rozumiałam. Potrafił do mnie mówić wesoło, by po sekundzie zacząć krzyczeć. Tak cholernie mnie tym już denerwował...

Mężczyzna, inaczej Pająk, podszedł do mnie, przyciskając coś do skóry. Krzyknęłam, bardziej z zaskoczenia niż bólu, kiedy ukuł mnie jakąś czarną igłą. Krew zaczęła lecieć ze zgięcia przedramienia, a ja zmarszczyłam brwi, obserwując ją. Szatyn cofnął się na swoje miejsce, ale nie zwróciłam na to uwagi, zafascynowana krwią, a raczej tym, co się z nią działo. Ciemna ciecz spływała po mojej ręce w dół, stopniowo robiąc się czarna. Mroczne cienie otulały moje przedramię, a krew znikała po trochę, kropla po kropli. Zignorowałam ostrzeżenie, które pojawiło się w moim umyśle, obserwując dalej złowrogie macki - pełzły po czarnej ścieżce, którą zostawiało coś, co nie do końca było moje. Nie mogło być. W końcu, kto ma czarną krew? Ale to był nowy świat, inny, tu wszystko było możliwe.

Ciecz zniknęła w minutę, a może i mniej? Ogarnęła mnie niezwykła moc i energia, co odrobinę przerażało. Nigdy nie czułam tego w takich ilościach, co się właśnie działo? Powoli przeniosłam swój wzrok na ciało, a właściwie ubrania. 

Paliłam się. Chociaż nie tak dosłownie. Ogień ogarnął moje wnętrze, ale na zewnątrz byłam czarna, pokryta cieniem, jeśli tak można to opisać. Czarne macki otaczały mnie, jakby próbowały chronić przed wszystkim, co mogło chociaż odrobinę skrzywdzić. To było... niesamowite w swej mroczności. Odczuwałam ogromną moc i... satysfakcję. 

- Spójrz w lustro, Leah.

Niski głos dotarł do moich uszu, a ja dopiero po chwili zorientowałam się, że to były słowa Pająka. Kiwnęłam powoli głową i podeszłam do lustra, które stało w kącie, ale powieki przysłoniły oczy przez jakąś głupią obawę. Wzięłam głęboki wdech, licząc do pięciu. 

Jeden...

Dwa...

Trzy...

- Spójrz w to cholerne lustro, Leah! - krzyknął Andy.

Natychmiast otworzyłam oczy, spotykając się ze swoim odbiciem w szklanej powłoce. Po sekundzie oddech uwiązł mi w gardle, kiedy zorientowałam się, co dokładnie widziałam. To było... niezwykłe. Ale przerażało mnie, zdecydowanie. Cholera.




Od autorki: Dzień dobry! Tak, tak, długo mnie nie było. Mam cholerne zaległości w waszych blogach, ale obiecuję się poprawić! Przerwałam w co najmniej ciekawym (haha, nieee) momencie xD Myślicie, że co się stało z naszą Leah? Ogólnie, myślałam nad piosenkami w rozdziałach, co wy na to, gdybym dodawała też od Bring Me The Horizon? Przyznam szczerze, że to mój ulubiony zespół (są ze mną od baaardzo dawna) i naprawdę trzy czwarte rozdziałów piszę przy ich piosenkach (a szczególnie And The Snakes Start To Sing). Pasuje wam to? Rozdział trochę krótki, ale po prostu musiałam tu przerwać! :D Cholernie chcę już piętnastego czerwca, w końcu wtedy będzie Orange Warsaw Festival, a na nich Bring Me The Horizon! Moja jakże kochana siostra załatwiła nam bilety na płytę (umrę, nie ma już dla mnie nadziei! xD), ale jakoś dam radę, nie pozwolę się zdeptać przez tych napakowanych ziomków, którzy się tam zawsze cisną! xD Jedzie z was na to ktoś jeszcze? Może się spotkamy? :) To w sumie byłaby fajna sprawa, nevermind. Dobra, do następnego, xx.

12 komentarzy:

  1. Kurde... w takim momencie ?! ;cc
    Piisz szybko next'a ! ;D
    rozdział jest boski ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu w takim momencie? Ja poproszę o jak najszybsze dodanie kolejnego rozdziału. Muszę wiedzieć co zobaczyła w lustrze <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział i czekam niecierpliwie na następny! ^^ Co do piosenek BMTH jestem jak najbardziej za :D Tez nie mogę się doczekać 15 czerwca, jeszcze tylko 38 dni <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział ... no i doczekałam się. Rozdziały robią się ciekawsze (jwśli to wgl możliwe) ale serio ... w taki momęcie przerwać. Kocham tę dziwna relację między Andy i Leah <3 No i jestem strasznie ciekawa jakie moce ma Leah (no bo jakieś ma) Weny życzę i z niercielpliwością czekam na następny rozdział <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Właśnie zaczęłam czytać i powiem tylko jedno... Zajekurwabiste!! *__* Cały blog jest super, długi i to najbardziej lubię, mam nadzieję, że niedługo dowiemy się co Leah zobaczyła w swoim odbiciu ;3 Zapraszał też do mnie http://i-laid-the-gods-to-rest.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejo!
    Rozdział zajebisty! Dobrze, że Andy pomógł jej z tym typem, chociaż mam wrażenie, że sama by sobie poradziła. I co oni jej zrobili? Kurwa! No nie wiem i mnie to dobija, musiałaś kończyć w takim momencie? Normalnie coś bym Ci zrobiła za to! :D
    Ciekawe co to za moce ma nasz waleczna Leah ;)
    Ale się cieszę, że jedziesz na OWF! Sama bym chętnie poszła, ale na ten czas wracam do domu na urlop :D jupi! Za to będę na Metallice! Yeah!
    Podoba mi się ten pomysł z piosenkami w rozdziałach! Jak najbardziej jestem za!
    No a teraz idę wpierdzielać lody!
    Narencja! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. super *.............* no nie urywaj tak..;-; i szybko ..dodawaj nexta bo nie wytrzymam..co się z nią stanie...czy to ta histroia z przed kilku rozdziałów..?

    OdpowiedzUsuń
  8. jeju *,* ale to Ciekawe xdd myślałam że andy się bardziej wkurzy xdd Ciekawe co oni z Leah chcą zrobić... Xd czekam na next oby nie tak długo jak ostatnio :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jest superrowy. :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział mega i błagam o następny <33 Myślę że okaże się iż Lyah jest jakimś magiem czy coś i błagam w następnym rozdziale więcej słodkiego Andyego.
    Much Love

    OdpowiedzUsuń
  11. Też jedziesz na BMTH? C: kurdę, nie jestem samotna! Hehe <3 Wracając do rozdziału: Czemu urwałaś w takim momencie!? To najgorsze miejsce jeśli chodzi o urwanie, teraz przez Ciebie będę umierać z ciekawości. Zamorduję! C: Relacje Andyego z Leah są dosyć dziwne, ale to czyni rozdziały bardziej zaskakującymi. Ciekawe co z nią zrobią, podejrzewam, że ma jakieś moce czy niezwykłe umiejętności..oj będzie się działo c: No, zrobiłam sobie małą przerwę, a teraz pora wracać do nauki :c
    Czekam na kolejny i życzę duużo weny :*

    OdpowiedzUsuń