sobota, 24 stycznia 2015

1.17 - Kościotrup




W życiu chyba każdej kobiety jest moment, kiedy rozwój ciąży ją naprawdę zadziwia. Potencjalnie pojawia się ten podziw w piątym lub szóstym miesiącu, jednak u mnie jest to już podczas pierwszych tygodni.

Obudziłam się. Podobno po siedmiu dniach. Nikt o tym nie wiedział, oprócz Ryana, który akurat przy tym był. Kiedy tylko zauważyłam, że chciał wstać, wychrypiałam do niego zwykłe "nie", bo po prostu nie chciałam, by wszyscy, jeśli w ogóle ktoś, się tu zlatywali. Pomógł mi wstać z łóżka, co było dziwnie trudnym dla mnie zadaniem, żeby podnieść swój tyłek z tego cholernego materaca, a potem podprowadził do lustra. Zanim jednak pozwolił mi spojrzeć, powiedział jedną rzecz. "Może cię to przerazić".

Może cię to przerazić.

Tak, to mogło mnie przerazić.

I właśnie to czułam, patrząc na siebie. Przerażenie.

- Jak długo tak wyglądam? - zapytałam cicho.
- Od momentu, kiedy stanęłaś przy tych śladach kredy.

Wzięłam głęboki wdech. Pojęcie "upomnieć się o coś lub kogoś" nabrało dla mnie innego znaczenia. Moja moc. Moja cholerna moc upomniała się o mnie. Wyglądałam... przerażająco. Nie wiedziałam, co z tym zrobić. Na całym moim ciele... nogach, rękach, brzuchu, twarzy były znaki. Nie byle jakie, bo te, które już raz miałam. Kości. Byłam jak kościotrup. A kiedy spojrzałam na własną lewą dłoń zauważyłam coś jeszcze. W tym miejscu rysunek był... cóż, na całym ciele miały jasnoniebieski kolor, ale właśnie na wewnętrznej stronie ręki robiły się bielsze. I aż nadto pamiętałam zielony błysk wydobywający się z tego. Ze mnie.

Jednak nie to mnie przejęło najbardziej. Kobieta i ciąża... to czas, by się przyzwyczaić do wizji bycia matką, cieszyć się tym, oswajać z taką myślą... A mój brzuch wyglądał, jakbym była właśnie w czwartym miesiącu. Z niedowierzaniem przyłożyłam dłonie do wypukłego miejsca na ciele, patrząc w lustro na swoje odbicie. Zmarszczyłam brwi, bo moja ręka połyskiwała zielenią. Wysyłała ją w stronę dziecka i to nie niepokoiło mnie.

Jęknęłam. Jęknęłam, bo odpowiedzią na zielone światło było kopnięcie. Delikatne, może nawet ledwo dostrzegalne, kiedy jest się czymś zajętym, ale... poczułam swoje parotygodniowe dziecko. I nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić.

- Leah? - usłyszałam zaniepokojony głos Ryana.

Odwróciłam się do niego powoli, prostując plecy.

- To dziecko... ono mnie kopnęło, Ryan... Ja... jakim cudem? Jakim cudem to wszystko się dzieje?
- Um... Ellana mówiła, że twoja moc mogła w pewien sposób umocnić dziecko i... - wychrypiał.

On chyba też nie do końca sobie z tym radził, widziałam to.

- Może powinienem pójść po Biersacka? On... on będzie wiedział, co robić... chyba. Dobrze, Leah? Pójdę po tego nieudacznika, który nawet nie potrafi dobrze zrobić "swojego wielce potężnego potomka" - powiedział, a ja zaśmiałam się szczerze z ostatniego zdania.

Kiwnęłam niechętnie głową, bo co innego mogliśmy zrobić w tej sytuacji?

- Ryan? - mruknęłam, kiedy chciał już wyjść. Spojrzał na mnie przez ramię, uśmiechając się. - Tylko wróć.

Posłał mi oczko, a potem pociągnął za klamkę, zostawiając mnie samą. Wzięłam głęboki wdech, ponownie przykładając dłoń do brzucha. Zacisnęłam szczękę, bo kopnięcie tym razem było boleśniejsze, a zielony blask mocniejszy. Nie wiedziałam, dlatego to coś "uciekało" z mojej dłoni w stronę dziecka, ale nie martwiło mnie to, ponieważ w jakiś sposób czułam się spokojna. Czułam się tak, jakby ono... cóż, potrzebowało tego. To było dziwne.

Drzwi zaskrzypiały, jednak nie ruszyłam się ani o milimetr. Obserwowałam odbicie Andy`ego w dużym lustrze, patrzyłam, jak zbliżał się do mnie powoli z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Przełknęłam ślinę, jego wzrok skanował mnie całą, na dłużej zatrzymując się przy brzuchu. W końcu był tuż za mną, z przechyloną głową na prawo.

Czekałam prawie minutę, by wykonał jakikolwiek ruch. W końcu objął mnie od tyłu, kładąc własne dłonie na wypukłym brzuchu. Wypuściłam z płuc drżący oddech, czując zimno, którym zostałam otulona. Oparł podbródek o moje ramię, przymykając oczy. Spojrzałam na swoją rękę, która już nie świeciła tak jasno jak przed chwilą. Westchnęłam cicho, czując dziwną ulgę. Nie wiedziałam, jak opanować to cholerstwo.

- Jak się czujesz? - zapytał, patrząc na moje odbicie w lustrze.
- Jakby stado słoni właśnie po mnie przebiegło - odparłam, na co uśmiechnął się kącikiem ust.

Wow. Czy właśnie wywołałam na jego twarzy inicjację uśmiechu? Właśnie biję dla siebie brawa w podświadomości. Nie wiem, jak tego dokonałam, naprawdę. Przełknęłam nagromadzoną ślinę, dokładnie go obserwując.

- Co się ze mną stało? - zadałam pytanie.

Jego mina diametralnie się zmieniła; oczy pociemniały, a źrenice zmniejszyły, uśmiech zniknął i został zastąpiony zaciśniętą szczęką. Opuściłam wzrok na łańcuch przyczepiony do spodni Andy`ego, co mnie nieco zdziwiło, bo raczej nie nosił takich rzeczy. Zmarszczyłam brwi, czekając na jakąkolwiek odpowiedź.

- Nie jestem pewien - odpowiedział z westchnieniem.

Przeczesał z rozdrażnieniem włosy i odszedł ode mnie, by móc krążyć po pokoju nerwowym krokiem. Obserwowałam go tyle, na ile pozwalało odbicie w lustrze. Zmarszczyłam brwi, bo nie takiej odpowiedzi od niego oczekiwałam. Myślałam, że mi to wytłumaczy, że znajdzie jakiś fakt, który zapewni mnie, że wszystko będzie w porządku. Westchnęłam pod nosem, a Prorok spojrzał na mnie gniewnie, jak gdybym właśnie przyszła do niego z nożem, by go zabić. Przetarł twarz dłonią, stając w końcu w miejscu, dokładnie naprzeciwko mnie. Obróciłam się na pięcie po chwili wahania, patrząc na prawdziwego niego, a nie zwykłe lustrzane odbicie.

- Jestem tym zdenerwowany, Leah, nie patrz tak na mnie.
- Myślisz, że ja nie jestem tym przytłoczona? - zapytałam. Skąd moja odwaga? - Do cholery, to ja mam jakieś dziwaczne i naprawdę popieprzone znaki na ciele i wyglądam jakbym była w czwartym miesiącu ciąży, chociaż nie trwa dłużej, niż jakieś trzy tygodnie!

Spojrzał na mnie zupełnie zdziwiony i, gdybym mogła, też bym na siebie tak patrzyła. Chyba nigdy nie zdarzyło mi się tak wybuchnąć przy nim, dosłownie. Czekałam na strach, który powinien mnie odwiedzić w takiej właśnie chwili, ale nie nadchodził. Czułam tylko adrenalinę pulsującą w moich żyłach. Zacisnęłam dłonie w pięści, a jakaś część mnie mówiła, że moja lewa ręka ponownie zaczyna świecić. Wzięłam głębszy wdech, by choć trochę się uspokoić. Dlaczego tak bardzo się zdenerwowałam?

- Leah, nie przekraczaj granicy - warknął, na co przewróciłam oczami.
- Daj mi spokój - odparłam, wskazując na drzwi. - Chcę porozmawiać z Ryanem.
- Nie pozwolę mu tu wejść, a ja stąd teraz nie pójdę - powiedział przez zaciśnięte zęby.
- Więc ja wyjdę.
- Leah! - zganił mnie, a ja uniosłam brwi w niedowierzaniu.

Przewróciłam po chwili oczami, bo on był takim dupkiem. Myślał, że jemu wszystko wolno, a mi nic. Cóż, to chyba czas, by wyprowadzić go z tego błędnego założenia. Przełknęłam nagromadzoną ślinę, powstrzymując się przed przetarciem zmęczonych oczu. Chciało mi się spać, a głowa nagle zaczęła mnie boleć, przypominając stan, w którym byłam jeszcze piętnaście minut temu.

- Skoro nie wiesz nic na temat mojej ciąży, to byłabym naprawdę wdzięczna, gdybyś zawołał Ellanę - powiedziałam, dając nacisk na poniektóre słowa.
- Leah, do cholery... - zaczął, jednak przerwało mu pukanie do drzwi.

Spojrzałam w tamtą stronę, a we framudze pojawiła się Ellana, którą tak bardzo teraz chciałam widzieć, w towarzystwie Ryana. Mój brat posłał mi uśmiech, zagryzając język pomiędzy zębami. Czasami nie potrafił tego powstrzymać, ot, jego nawyk.

- Panienko Frye! - powiedziała, rozkładając ramiona i podchodząc do mnie szybko.

Ellana miała własne zwyczaje i przyzwyczajenia; uwielbiała mówić starym językiem i każdy, kto ją choć przez chwilę słuchał, również to kochał. Kobieta zignorowała kompletnie Proroka i zamknęła mnie w matczynym uścisku, a ja nie potrafiłam wyzbyć się uczucia, że Andy zdenerwował się na brzmienie mojego nazwiska.

- Jak miło cię widzieć przytomną, panno Frye! - dodała, kiedy już mnie puściła.

Uwielbiałam tę kobietę. Nie należała do najmłodszych; jej brązowe włosy przebłyskiwały powoli srebrnymi pasmami, a ładną i pogodną twarz zdobiło coraz więcej zmarszczek. Mimo to, jej szare oczy błyszczały młodzieńczością, a miłość, którą mnie obdarzała, można porównać do matczynej. Więcej niż miłowała długie suknie i płaszcze z futrami na ramionach, a przez to często wyglądała jak północna kobieta ze średniowiecza.

- Ciebie również miło widzieć, Ellano - odpowiedziałam z uśmiechem.

Zaśmiała się, jednak szybko spoważniała, przenosząc swój wzrok na mój brzuch. Przyłożyła do niego dłoń, a ja starałam się zignorować nikły ruch Andy`ego, który chciał ją przed tym powstrzymać. Obserwowałam, jak Ellana zagryzła wnętrze policzka, jakby miała naprawdę ciężki orzech do zgryzienia.

- Wiesz, dlaczego to się ze mną dzieje? - zapytałam, bo ta cisza już mnie dobijała.
- Panienko Frye... To dość skomplikowane. Na razie wiadomo mi tyle, że twoja... zielona moc przyniosła tak wielką siłę twemu synowi.
- Sy... synowi? - usłyszałam nagle.

Spojrzałam na Andy`ego, który nagle usunął całą zawiść z oczu, zastępując ją zdziwieniem i dziwną radością, niespotykaną u niego. Uniosłam brew do góry, bo właśnie dotarły do mnie słowa Ellany i Proroka. Syn? Skąd... czy ona była pewna? Jakim cudem mogła to wiedzieć?

- Drogi Proroku, może twoja magia jeszcze nie pozwalała na poznanie płci, ale moja umożliwiała to już w drugim tygodniu ciąży. Myślałam, że znacie jego płeć, dlatego nie zwracałam na to zbytniej uwagi - odpowiedziała Ellana, poprawiając nieco swoją bladoniebieską suknię.
- To chłopiec? - upewniłam się z rosnącym uśmiechem.
- Naturalnie, panienko Frye.

Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej, bo, cholera, zawsze marzyłam o chłopcu, szczególnie jako pierwszym dziecku. Może to i powierzchowne, ale byłam jedną z tych dziewczyn, która chciała mieć najpierw syna, by ten mógł bronić swoją młodszą siostrę lub brata. Prawdopodobnie to brzmiało głupio, ale kogo obchodzą takie błahostki?

Spojrzałam na Andy`ego, który skierował na mnie swój wzrok. Uśmiechaliśmy się do siebie. To był jeden z tych uśmiechów, którym obdarzali się rodzice podczas pierwszego kopnięcia dziecka, jego pierwszego kroku, słowa, zdjęcia USG... Czułam pewien rodzaj szczęścia. Chciałam już zobaczyć swojego... syna. Wziąć w ramiona, przytulić.

- Ale.. kiedy go w takim razie urodzę? - zapytałam, próbując nie zwracać uwagi na dziwne brzmienie tego zdania. - Przecież... on tak szybko rośnie.
- Cóż, tego nie jestem pewna, panienko. Możliwe, że za miesiąc, a nawet i pół. Skoro siedem dni przyspieszyło wzrost dziecka o trzy miesiące, to... Radzę ci być po prostu przygotowaną - odparła. - Och, a to zielone światło, które masz w dłoni... Przykładaj je częściej do brzucha, to w pewnym sensie coś znajomego dla dziecka i będzie wręcz uradowane - dodała z uśmiechem.

Pokiwałam głową, trochę nieprzytomnie, jednak to zrobiłam. Ellana odwróciła się na pięcie i wymaszerowała z pokoju, ciągnąc swoją suknię za sobą. Gdyby nie ten gruby materiał, pewnie nie zauważyłabym jej wyjścia, patrzyłam tylko na uśmiechniętego Andy`ego. To było niespotykane, ten wyraz twarzy u niego...

To wszystko było dziwne, nieznane i nadzwyczajne. Czasami wydawało mi się, że po prostu śniłam o takich niespotykanych momentach życia, ale to działo się naprawdę.

- Wiesz, jak długo będę tak wyglądała? - zapytałam Andy`ego, bo to jedno z pytań, które męczyły mnie najbardziej.

Spojrzał na mnie ze zmarszczonymi brwiami, mierząc wzrokiem. Uniosłam nieco swoją dłoń, by kątem oka zauważyć zarys szkieletu. Cóż, nie zniknęło, więc nie rozumiałam jego niemego pytania. A może to nie było pytanie?

- Zobaczymy.




Od autorki: Halo, dzień dobry, jak się macie? Krótki strasznie ten rozdział, ale naprawdę brakło mi weny na końcówkę. Ostatnio zastanawiałam się nad kontynuacją tego bloga, to znaczy, nad kolejnymi częściami. Co powiedzielibyście na jakieś... nie wiem, smoki? Uwielbiam smoki! Wydaje mi się, że za niedługo pierwsza część The Prophet dobiegnie końca, mam zamiar umieścić tę "prawdziwą" walkę z F.E.A.R.`em właśnie tam, nie wiem... To co powiecie na smoki? Może ankieta? Głosujcie! Myślałam też, by pociągnąć tę część i po prostu drugą stworzyć o ich... cóż, dzieciach? Ankieta! To wy decydujecie! Och, na Fix Me pojawił się nowy rozdział, zapraszam!

15 komentarzy:

  1. Rozdział jest super i wcale nie jest taki krótki. c;
    Ojejku smoki! To fajny pomysł.
    Nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału. Huhu
    Pozdrawiam. :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział cudowny. Z niecierpliwością będę czekać na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Haa! Ja też uwielbiam smoki! Jestem jak najbardziej za! :D
    A co do rozdziału to jestem zachwycona! hihi :) Mają syna. I dobrze. Wyobrażam sobie ich miny :) Andy jest zadowolony. Ciekawią mnie te wzory na ciele Leah. Kurcze musi to zajebiście wyglądać.
    Czekam na kolejny, narka! :)
    Aha i za drugą częścią też jestem za!

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! Nie jest krótki ^^ z resztą piszesz tak wspaniale,że twoje rozdziały czyta się za szybciutko :) Smoki...hym...Może być to będzie ciekawe :D
    Będą mieli synka, świetnie ;) w przyszłości może doczekają się córeczki :P
    Hah...czekam na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekałam na rozdział i w końcu jest!
    Uwielbiam Twojego bloga, mogłabym go czytać godzinami.
    Pomysł ze smokami jest super, również je uwielbiam.
    Czekam na ciąg dalszy! Życzę miłego pisania. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział wcale nie jest krótki. Lubię Andy'ego i Leah, ale historia ich dzieci też może być ciekawa. Smoki brzmią całkiem interesująco, także już się nie mogę doczekać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pisz! Pisz! Pisz! Jestem głodna dalszych części ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny!!!
    Już się nie mogę doczekać następnego!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekałam na rozdział i nawet nie zauważyłam, że w końcu jest xD
    Rozdział super. Z niecierpliwością czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Yey! Ten blog jest super!!! WKRĘCIŁ MNIE!! Gadaj szybko: kiedy następny rozdzial?? XDDDD

    OdpowiedzUsuń
  11. Brak słów. Genialne. Czekam, czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  12. stanowczo za rzadko dodajesz :(
    tak bardzo kocham to opowiadanie, normalnie jeśli szybko nie przeczytam nowego rozdziału to chyba eksploduje. Najgorsze jest to że za każdym razem kiedy oglądam "legion of the black" myślę o tej historii :)

    OdpowiedzUsuń
  13. czytam twoje rozdziały z takim ZAFASCYNOWANIEM !
    BOSKO DZIEWCZYNO!!!
    czekam i czekam
    kiedy następny? *o*

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudowny rozdział !! ♥ Taki jjsusbsusnsjs no właśnie c; czekam na następny ! ;) ;*

    OdpowiedzUsuń