niedziela, 4 stycznia 2015

1.16 - Ślady kredy




Byłam przerażona i nie do końca znałam tego powód. Andy wyprostował plecy chyba jak tylko było to możliwe i uniósł ręce do góry. W sekundę na niebie pojawiły się prawie czarne chmury, a deszcz runął na ziemię, sycząc, jak gdyby to nie woda, tylko kwas. Obserwowałam ze strachem kamizelkę Proroka, która zasłaniała mi widok na F.E.A.R.`a. Czarne chmury zakryły resztki niebieskiego nieba, by po chwili posłać wielką błyskawicę, która wyglądała, jak gdyby miała oddzielić naszą grupę od mężczyzny przed nami i jego cieniami. Przełknęłam ślinę o wiele głośniej niż powinnam w momencie, kiedy czarne zjawy zaczęły się przemieszczać z szybkością nieistniejącego w tej chwili wiatru. Andy krzyknął coś, czego nawet nie próbowałam zrozumieć, a płomień zajął ich niknące szaty. Potem spojrzał na mnie przez ramię, a ja zamarłam, kiedy zobaczyłam jego oczy.

Jego zimne czarne oczy.

Białe i niebieski zniknęły, pozostawiając miejsce wielkiej ciemnej otchłani. Nie wiedziałam, co zrobić, co powiedzieć Czy to było normalne, kiedy używał tej swojej... mocy? Obserwowałam go, kiedy krzyknął coś do Jeremy`ego.

- Zabierz stąd dziewczyny! - usłyszałam tylko.

Po chwili poczułam uścisk na przedramieniu i ktoś pociągnął mnie do tyłu. Patrzyłam cały czas na Andy`ego, który na ułamek sekundy złapał moje spojrzenie i... mrugnął? Nie, posłał mi perskie oczko. Jednak byłam zbyt przerażona, by tak do końca to zrozumieć.

- Ruszaj się, Leah! - warknął w moją stronę Jinxx.

Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, po czy kiwnęłam głową. Zaczęłam biec za Sammi, która spoglądała za siebie ze zmartwieniem. Lecz nie ja.

Ja już nie oglądałam się do tyłu.


~ * ~


Nigdy nie myślałam, że ciąża może dać mi się tak bardzo we znaki. Siedzieliśmy w jakimś naprawdę jasnym pokoju już godzinę. Jinxx powiedział, że byliśmy w najbardziej oświetlonym pomieszczeniu. "Kiedy nie ma cienia, zjawy F.E.A.R.`a nie mają szans się tu pojawić", ale miały. Każdy z nas rzucał na ziemię podłużną czarną zmorę, które bacznie obserwowaliśmy. 

Było mi niedobrze i chciałam wymiotować, jednak nawet nie miałam czym. Bolały mnie żebra z nieznanego powodu, a oczy piekły przez wstrzymywane łzy. Nie przyznałam tego przed nikim, jedynie potrafiłam to zrobić przed sobą. Bałam się. Owszem, o siebie, o maleńkie dziecko rosnące pod moim sercem, nawet o cholernego Ashley`a, który czytał w moich myślach, kiedy tego chciał, ale najbardziej... Najbardziej obawiałam się o Andy`ego. Zabawne, prawda? Martwiłam się o osobę, która wyrządziła mi naprawdę wiele złego w życiu i nawet za to nie przeprosił.

Moje serce biło niemiłosiernie za każdym razem, kiedy ktoś się poruszał, bo drgał także jego cień, co siało w duszy nieprzyjemne uczucia. Zaczerpnęłam głębokiego oddechu, mając nadzieję, że mi to pomoże, jednak skurcz w brzuchu jedynie narastał. Chciało mi się po prostu płakać. A najgorsze było to, że nie znałam powodu.

Starałam się samej sobie wmawiać, że byłam bezpieczna. Że w razie czego, Jinxx nas obroni. Ale prawda zapewne mogła być inna. Miałam nadzieję, że Andy i reszta Wild Ones radzą sobie z tą grupką zjaw i F.E.A.R.`em. Chciałam wybiec z tego pokoju i dołączyć do nich na dworze, byle wiedzieć, co się działo. Jak mówiłam, moja ciekawość jest nieznośna. 

Usłyszeliśmy huk. Jak gdyby pojawiła się na korytarzu mała chmura, która siała błyskawicami na prawo i lewo. Przełknęłam ślinę i starałam się zignorować myśl, że każdy w pokoju mógłby to usłyszeć. 

- Zaczekajcie tu - powiedział Jinxx.

Wszystkie kiwnęły głową. Wszystkie z wyjątkiem mnie. Nie wiedziałam, co zrobić, czułam się jak sparaliżowana. Mogłam tylko obserwować, jak Jeremy podszedł do drzwi, nacisnął klamkę, a potem zniknął za framugą. Wstałam z krzesła, po czym podeszłam do wejścia, wyglądając na korytarz. Zmarszczyłam brwi, bo, cholera, co do kurwy?

- Leah, mówiłem coś - upomniał mnie. 

Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo obok mnie pojawiła się reszta. Wyszłam z pokoju nieco swobodniej, by w końcu stanąć przy Jinxxie. Obserwowałam podłogę ze zmarszczonym czołem. Jeremy rzucił mi niezrozumiałe spojrzenie, zaplatając ręce na klatce piersiowej. 

- To... kreda - mruknęłam cicho.

Na ziemi był kształt. Zwyczajny człowiek, jak gdyby wyskoczył z okna, a jego ciało obrysowali białą kredą. Prawą rękę miał tuż przy twarzy, a druga znajdowała się nad tylnym zgięciem lewego kolana. Niewiele o tym wiedziałam, kiedyś, kiedy jeszcze moi dziadkowie żyli, opowiadali mi o swoich czasach. O wojnie, którą przeżyli, ale i o wspaniałych chwilach życia miasta. Mówili też o tym, jak właśnie tak zaznaczali ułożenie zwłok. Podobno analizowali różne drobiazgi, czy to jakaś wiadomość, czy ciało na pewno mogło w taki sposób się ułożyć po upadku... Nie zdążyli mi jednak nic więcej wyjaśnić, bo zginęli przez zjawy F.E.A.R.`a.

- Wiesz coś o tym? - usłyszałam. 

Spojrzałam na Jeremy`ego, kiwając głową.

- Kiedyś tak zakreślano kształt zwłok, to...

I nagle przerwałam. Poczułam się oszołomiona, nie mogłam nic z siebie wydusić. Mój oddech zrobił się urywany i znacznie przyspieszył. Mrowiła mnie cała klatka piersiowa, a płuca piekły żywym ogniem. Upadłam na kolana, przymykając piekące oczy. Jakaś ręka znalazła się na moim ramieniu, jednak szybko zniknęła, jak gdyby została poparzona. Próbowałam zaczerpnąć świeżego powietrza, ale jedyne, co poczułam, to jeszcze większą duszność. Spróbowałam jeszcze raz, a potem kolejny, jednak i to nic nie pomogło. Przyłożyłam dłonie do brzucha, a słone łzy spłynęły po moich policzkach. Nie obchodziło mnie, co się ze mną działo, myślałam tylko o swoim dziecku. 

Mrowienie w palcach sprawiło, że oddaliłam je od podbrzusza, patrząc na nie przez łzy. Z moją prawą dłonią było wszystko w porządku, jednak lewa... Zauważyłam na niej jakiś kształt. Wypalony kształt. Jak gdyby... kości. Zielony blask pochodzący z tego znamienia sprawił, że musiałam zacisnąć powieki. Nie wiedziałam, co się ze mną działo. Płakałam. Wołałam o pomoc. Jednak nic nie słyszałam.

Była już tylko ciemność.


~ * ~


- Kurwa, Jinxx, jak to nie wiesz, co się stało? - usłyszałam.

Chciałam otworzyć oczy, zapytać, o co się kłócili. Wiedziałam na pewno, że jest tu Jeremy, jednak nie byłam pewna tego głosu. Znałam go, byłam tego pewna, jednak nie potrafiłam z nikim konkretnym skojarzyć. Czułam ból w lewej dłoni, jednak i to nie było dla mnie jasne. Dlaczego piekło?

- Nie mam pojęcia, ona po prostu zaczęła... świecić. A potem zemdlała.

Świecić? Chciałam o to zapytać, dać znać, że przecież też tu jestem i wszystko słyszę, ale... nie potrafiłam. Używałam całej swojej siły woli i innych tych przysłowiowych rzeczy, ale nie działało. Mogłam tylko leżeć. I słuchać.

- Idź stąd, chcę pobyć z nią sam. 

Kroki Jinxxa rozniosły się po pomieszczeniu, a po chwili zarejestrowałam trzaśnięcie drzwi. Nagle czyjaś ręka chwyciła moją, niezwykle delikatnie, jak gdybym była krucha niczym porcelanowa lalka. Chciałam odwzajemnić uścisk, ale...

- Prawdopodobnie mnie nie słyszysz, Le, ale... cóż, to trudne, nawet, kiedy śpisz. - Wiedziałam, kim był głos. Andy. - Chciałem cię przeprosić. Jeszcze tego nie zrobiłem, wiem to. Gdyby nie ja... nadal miałabyś rodzinę. Mamę, tatę, byłabyś razem z bratem. Byłabyś wolna. Zabrałem ci to wszystko, bo miałem taki kaprys. Spodobałaś mi się i chciałem cię mieć. Mimo tego, uratowałem cię, jednak nie wiem, czy mogę to tak nazwać. Mieli cię zabić, jednak z mojego rozkazu. Potem dałem ci swój znak, pokazałem te wszystkie rzeczy, twoją moc... nie nauczyłem cię jej kontrolować i teraz żałuję. Potem ta Przysięga i... - słyszałam, jak zaczerpnął powietrza. Chciałam mu odpowiedzieć, ale potrafiłam tylko słuchać. - Starałem się być dla ciebie dobry. Na początku nie było to łatwe, nienawidziłaś mnie, zresztą jak teraz, ale... kiedy zaszłaś w ciążę, zacząłem o ciebie dbać. Mogłaś tego nie zauważać lub myśleć, że to przez dziecko, jednak to nie do końca prawda. I po prostu...

A ciemność wciągnęła mnie do siebie z powrotem.


~ * ~


Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Dosłownie, pojawiałam się i znikałam. A właściwie moja świadomość. Nie miałam pojęcia, ile czasu byłam nieprzytomna, ale na razie mnie to nie obchodziło. Po prostu nie chciałam o tym myśleć. 

- Moja kochana siostrzyczka - usłyszałam.

W podświadomości zmarszczyłam brwi. Ryan? Jakim cudem go słyszałam? Czy to tylko głos wykreowany przez moją wyobraźnię? Przecież bardzo chciałam zobaczyć swojego brata, więc wcale mnie by to nie zdziwiło.

- Co on ci zrobił? - zapytał, jednak nie mogłam nic odpowiedzieć. - Pozwolił mi tu być, wiesz? Przyszedł dziś rano do obozu z tą swoją obstawą i powiedział, że jesteś nieprzytomna od dwóch dni, a potem zaproponował mi przyjście tutaj. Zgodziłem się od razu, bo przecież jesteś tylko ty i ja. To dziwne, Leah, ale chyba nie chce mnie zabić. Na razie dotrzymuje Przysięgi - zaśmiał się gorzko, a ja marzyłam o przewróceniu oczami. - Mam nadzieję, że się za niedługo obudzisz. Miałaś przed chwilą wizytę jakiegoś lekarza, badał twoje... dziecko. Powiedział, że wszystko w porządku, że ta dziwna moc go chroniła, a może to byłaś ty? W każdym razie, już zapowiedział następną swoją wizytę, jak tylko się obudzisz. Pomyślałem, że chciałabyś to wiedzieć. 

Odetchnęłam. Moje dziecko żyło.


~ * ~


- Dlaczego to jej nie pomaga? - Andy. Od razu go rozpoznałam.
- Potrzeba czasu, Proroku, nie znamy magii, która nią zawładnęła.

Kim był ten drugi głos? Jakiś lekarz? Ktoś z Wild Ones? Tak wiele możliwości.

Nie potrafiłam pozbierać swoich myśli. Kumulowały się w głowie, tworząc zaplątaną włóczkę wspomnień i pomysłów. Kręciło mi się w głowie, jakby mój poziom cukru spadł o połowę niżej niż była norma. Suchość w gardle skręcała mnie od środka. Czułam ból w podbrzuszu i przypominało to kopnięcia. Ale to było niemożliwe, przecież nie mogłam być nieprzytomna już któryś miesiąc. 

- Leży tak już cztery dni, do cholery, zróbcie coś!

Westchnęłam z ulgą, jednak zaniepokoiłam się. Czym był ten ból?

- Proszę cię, uspokój się, robimy, co możemy. Ona też musi chcieć się obudzić.

Chciałam tego. Naprawdę chciałam się obudzić, ale to nie działało! Byłam jedynie swoją podświadomością, widziałam tylko ciemność wokół siebie. Siedziałam, chociaż nie mogłam. Mrugałam, chociaż nie mogłam. To wszystko działo się jedynie w mojej cholernej głowie. Nie naprawdę, w wyobraźni.

- Lepiej dla was, żeby się za niedługo obudziła. Inaczej marnie skończycie.

Ciemność.


~ * ~


Słyszałam muzykę. Spokojną, bez pospiechu, jak gdyby ktoś puścił ją tuż obok mnie. Nie znałam wykonawcy, nie znałam zespołu. Ale nie obchodziło mnie to, bo słyszałam coś jeszcze oprócz martwej ciszy.

- The world we knew won't come back. The time we've lost can't get back. The life we had won't be ours again¹.

Kojarzyłam to. Nie miałam pojęcia, skąd, ale kojarzyłam. Uśmiechnęłam się. Ciemna pustka stała się mniej czarna. Niewiele, nie wszyscy mogliby to zauważyć. Ale ja zauważyłam. Westchnęłam cicho z ukojeniem i oparłam się o ścianę, która pojawiła się tu tak po prostu. Muzyka leciała dalej, a ja słuchałam jej, marząc jedynie o tym, by się obudzić. Ile dni mnie już ominęło?

- Słyszysz mnie, Leah? To ja, Ryan. Pamiętasz tę piosenkę? Rodzice lubili jej słuchać, mówili, że ona idealnie opisuje stan świata. Że, jak w słowach, nie odzyskamy już tego, co straciliśmy. Pamiętasz ją? Kiedyś nie rozumiałem tych słów, jednak teraz... Aż nadto. - Mogłam jedynie słuchać, jak brał głęboki wdech, jak mówił głosem, w którym słyszałam łzy. - Proszę cię, obudź się. Zrób to. Dla mnie, dla siebie, dla dziecka, nawet dla tego ignoranta, który to wszystko na ciebie sprowadził. Po prostu nie zostawiaj mnie, nie teraz, kiedy zostałaś mi tylko ty.

Było mi zimno i niewygodnie. Ciemny pokój na powrót stał się cały czarny, a ja czułam się jak w małej klatce. Przyłożyłam dłonie do niewidzialnej ściany, nie powstrzymując łez. Byłam tu uwięziona i nie miałam pojęcia, jak sobie z tym poradzić. Objęłam swój brzuch, czując w nim niezręczny ból. Dlaczego to wszystko się działo?

- Minęło już pięć dni, kiedy jesteś nieprzytomna, wiesz? Ten... to znaczy, Prorok wychodzi już z siebie, chociaż na początku w to nie wierzyłem. To znaczy, sprawił, że jesteś otoczona naprawdę dobrymi lekarzami, Leah. Nawet pozwolił mi tu przyprowadzić Ellanę.

Ellana była uzdrowicielką armii. Miała w sobie małą część magii, którą przekierowała na moc leczniczą, poza tym wspomagała się ziołami i różnymi miksturami, które sama robiła. Wbrew pozorom, nikogo nie otruła tym, a nawet potrafiła pomóc. Szybko zdobyła szacunek i zaczęliśmy jej ufać w kwestii medycyny. Widywałam, jak wyciągała ludzi z połowy drogi do śmierci. Czy i mi zdoła pomóc?

- Podobno zrobiła więcej niż ci jego lekarze. Mówiła, że masz przebłyski świadomości, a dzięki jej lekom powinny pojawiać się coraz częściej, aż w końcu się wybudzisz. Naprawdę mnie słyszysz, Leah? Mam nadzieję, że tak. Tęsknię za tobą, wróć do nas.

Chciałam wrócić, ale nie potrafiłam.


~ * ~


- Czuję, że zawiodłem - usłyszałam. Zmarszczyłam brwi, bo w mojej ciemności pojawił się głos, który słyszałam już, ale nie potrafiłam go skojarzyć. - Nie powinienem był ci pozwalać choć odrobinę się do tego zbliżyć. Co z tego, że wyglądało na niegroźne, skoro właśnie takie było? Andy sprawia każdego dnia, że czuję się tylko gorzej przez to. Ale wiem, że ty byś mnie nie winiła, że powiedziałabyś "wszystko w porządku, Jinxx, nic się nie stało", twoje jedno zdanie sprawiłoby, że poczucie winy odeszłoby. Ale ty się nie budzisz. Sprawiasz, że jeszcze bardziej obwiniam samego siebie. Dlaczego nie chcesz się obudzić, Leah?

Było mi źle. Chciałam mu powiedzieć, że to nie jego wina, ale jak? Poczułam jego dłoń na mojej, nie w geście jakiegokolwiek uczucia, ale przyjaźni. Zamartwiał się o mnie, a dodatkowo czuł się winny, bo to przy nim do tego doszło. Chociaż właściwe, do czego? Nie miałam pojęcia, co się wtedy stało.

Ciepło jego ręki sprawiło, że przypomniała mi się mama. Dokładnie tak ona mnie trzymała. Pomagała mi w najgorszych momentach życia, a teraz jej nie było. Nie mogła mi już pomóc. Zastanawiałam się, czy kiedyś ją spotkam? Czy istnieje życie po śmierci? Reinkarnacja? Nie miałam pojęcia i jak na razie nie chciałam się tego dowiadywać. Nie teraz, kiedy dziecko rosło pod moim sercem. 

- Za niedługo przyjdzie ta twoja uzdrowicielka, Ellana. Twój brat mówi, że ona jest naprawdę dobra i zaczynam to powoli dostrzegać. Mówiła, że możesz mieć pewne przebłyski czucia. Przed chwilą odwzajemniłaś uścisk na dłoni, wiedziałaś? I jakby zamrugałaś z zamkniętymi oczami. Powiedziała, że będziesz się budziła stopniowo i chyba to robisz, prawda? Proszę, obudź się.




¹ Z piosenki Three Days Grace - Never Too Late; Świat, który znaliśmy nigdy nie wróci. Czas, który straciliśmy nie zostanie nam oddany. Życie, które mieliśmy nie będzie nasze nigdy więcej.

Od autorki: W końcu się z tym uwinęłam, aż w siebie nie wierzyłam. Jak zawsze, brak pomysłu na końcówkę rozdziału. U was też pada śnieg? Jak wam minęły święta i sylwester? U mnie nawet dobrze (chociaż dostałam grę, którą mogłam zainstalować tylko u kumpla, bo mam super Windowsa XP, a mój kochany Dragon działa na siódemce albo ósemce ;-;), a tak poza tym to mam własny laptop i rozdziały zaczynają się pojawiać szybciej, tak myślę xD Za niedługo do szkoły, Boże, uchowaj ;-; Chciałam wam dodać ten rozdział za dwa dni, szóstego, bo, uwaga, mam wtedy urodziny! Hip, hip, hura, znowu starzeję się o rok! ;-; xD Dopadła mnie mania na Three Days Grace, właśnie pocztą idzie moja bluzka z nimi, plus planuję sobie kupić plakat, chociaż jeszcze żadnego nie znalazłam, yup. Kupi mi to ktoś? ;-; Ten kształt z kredy wyglądał tak [kliknij]. Odwiedzajcie Painkiller!


16 komentarzy:

  1. Świetny, czekam na kolejny i mam nadzieję, że w końcu się wybudzi <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Andy jest taki słodki jak się o nią zamartwia :3 ale dobrze że powoli się budzi. Wgl moc proroka - wowowowowowowow! :o
    Ale rozdział zajebisty(jak zawsze hehe ) no i to chyba tyle bo tak szczerze to nie wiem co napisać jeszcze ;_;
    Pozdrawiam i życzę weny @anazzzza

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział zajebisty :***
    Wszystkiego najlepszego :D wiem że urodziny masz doporo 6 , ale wolę napisać ci wcześniej :)
    Weny życzę :**

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny blog! *.*
    Pisz kolejną część, jak najszybciej. Już nie mogę się doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny rozdział na prawdę ahh.. *,*
    przez cały czas liczyłam że zdąży się obudzić przed końcem ale popatrz jednak nie udało się : (
    Zżera mnie ciekawość co Andy chciał jej powiedzieć zanim znowu odpłynęła... oh to takie wkurzające uczucie jeśli chcesz wiedzieć ale nie możesz nic z tym zrobić : )
    i ta świadomość że znowu trzeba czekać na rozdział : (

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko...Three Days Grace! I moja ukochana piosenka <3 Szczerze mówiąc nieco się zdziwiłam :)
    Ok, ale do rzeczy. To urocze jak Andy się martwi. Podoba mi się, że mimo to, iż ma jakieś głębsze uczucia to nie jest ckliwą ciotą :D Oby zgodnie z przypuszczeniami szybko się obudziła, zanim wszyscy tam powariują.
    Ten rozdział to najlepsze rozpoczęcie dnia, dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Yep, kocham TDG, musze przyznac ze troche ich zaniedbalam. Ale za to Ty mi o nich przypomnialas. Dzieki.
    Rozdzial bajerancki. Co to za moc Leah? O co kaman? No i Andy. Taki wladczy. I taki, taki słodki jednoczesnie. Uwielbiam go pod każdą postacia, a zwlaszcza wtedy kiedy martwi się o tego malego rudzielca! ;)
    No wiec, skoro masz 6 urodziny, to zycze Ci wszystkiego najlepszego,spelniania marzen oraz czego sobie tylko zazyczysz. Wielki buziak dla Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odkąd pojawił się post próbuje napisać komentarz, jak to skomentować? WOW
    Ojeja jaki Jinxx jest wrażliwy, a Andy? Dziwnie tak czytać o uczuciowych Wild Ones :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! Jak się zachowa Andy jak Leah się obudzi? A w ogóle dlaczego zapadła w śpiączkę!? To takie frustrujące. :<
    Podobno masz dziś urodziny :) Fajnie.. w moje święta ^_^ Tak więc, wszystkiego dobrego, spełnia najskrytszych marzeń i mnóstwa weny.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziewczyno, masz niekończącą się wyobraźnię, czekam na więcej, więcej, więcej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapadła w jakąś śpiączkę?! Z początku nie chciałam w to wierzyć, ale niestety napisałaś tak...Jestem smutna, ale zaczekam na kolejny rozdział ;) bo muszę się dowiedzieć czy się obudziła xD.
    Tak w ogóle to wstrzymałam się z komentarzem aż do dzisiaj żeby złożyć Ci życzenia...a więc Wszystkiego Najlepszego!! Dużo kasy, miłości, udanego koncertu w marcu ;* spotkania TDG :D, weeeny i wszystkiego co jeszcze sobie wymarzysz :)

    Pozdrawiam ciepło Lena xo

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękny rozdział i pięknie piszesz, ale pewnie ci to już mówiłam :) Nie mam pojęcia skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły, ale dla mnie jesteś naprawdę blogerką z wyższej pułki :) Ta śpiączka, to zamartwianie się Andy'ego.! Po prostu coś wspaniałego *.* Naprawdę zazdroszczę talentu. Wybacz, że komentarz taki krótki, ale czytałam rozdział dawno i nie mam już tej weny.;/ Obiecuję, że się poprawię :*
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie na nowy rozdział.!
    http://rebelyellbvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Och, co tu się dzieje?! Pragnę więcej!
    Prosimy o następny!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jejku dlaczego to jest takie genialne, dlaczego? :)
    Kocham Twoje blogi, są po prostu wspaniałe, ale tym bijesz wszystkie na głowę. Mam nadzieję, że rozdziały będą pojawiały się szybciej, bo ja tu umieram już z powodu braku rozdziałów. :)
    Nie umiem pisać komenatrzy, wybacz mi.
    Czekam z niecierpliwością! :)

    OdpowiedzUsuń
  14. WoooW -tylko tyle jestem wstanie powiedziec po prawie 3godzinnym czytaniu Tw bloga. Jest suuuper. Wyczekuje kolejnych rozdzialów i weny choc jak widze jej Ci nie brakuje ;) naprawde super pomysly na rozdzialy!!!

    OdpowiedzUsuń
  15. Wow... Genialnie. jestem pod kosmicznym wrażeniem (o ile taki wyrażenie istnieje)! Naprawdę akcja jest z każdym fragmentem tylko bardziej zaskakująca i ciekawa. Aż nie można się odciągnąć od monitora. Dużo emocji, ale przede wszystkim nic nie dzieje się za szybko. Każdy gest ma swoją chwilę, każde słowo swoje miejsce. Chyba urodziłaś się z takim pięknym darem. Gratuluję (i zazdroszczę ;)). Naprawdę wspaniale. Czekam na dalsze losy Leah ze zniecierpliwieniem.
    Pozdrawiam cieplutko i przesyłam buziaki,
    Nathalie.

    OdpowiedzUsuń