poniedziałek, 22 grudnia 2014

1.15 - Wielki powrót




Zamarłam, kiedy wypowiedział te trzy słowa. Jedno zdanie sprawiło, że nie wiedziałam, co zrobić. Moje dłonie zaczęły się pocić, a z twarzy odeszły wszelkie kolory. Oparłam dłonie na otwartej szufladzie, patrząc na niego. Nie wiedziałam, co zrobić, jak zareagować. 

Czy chciałam za niego wychodzić? Oczywiście, że nie. Miałam osiemnaście lat, ślub był ostatnią rzeczą, którą teraz chciałam zrobić. Nie chciałam wychodzić za mąż, a szczególnie za Andy`ego. Wydawało mi się, że był co najmniej naiwny, że się na to zgodzę. Chociaż to nie było takie proste. Bo co, jeśli nie miałam, jako tako, wyboru? Och, Boże. 

Kiedy miałam już coś odpowiedzieć, cokolwiek, Prorok nagle podszedł do mnie, przyciskając swój palec do moich rozchylonych ust. Poczułam jego rękę obejmującą mnie w talii, a drugą sięgnął do tylnej kieszeni. Moje serce biło zdecydowanie zbyt szybko, a nerwy zjadały mnie od środka. Nie wiedziałam, co zrobić. 

Wydawało mi się, że w tej ciszy Andy mógł usłyszeć krew płynącą zdecydowanie zbyt szybko w moich żyłach. Zagryzłam dolną wargę, nie przejmując się włosami, które leciały mi na twarz. Czułam, jakby mój żołądek się przewracał i zamieniał miejscem z sercem. Mój Boże. 

Wyciągnął coś z kieszeni. Spojrzałam na rzecz, którą trzymał w dłoni. Zaciągnęłam się powietrzem. Trzymał cholerne pudełko. Otwarte czarne wieczko ukazywało pierścionek. Pierdolony pierścionek. Był naprawdę... och. Srebrna obrączka idealnie pasował do czarnego małego diamencika. Nie był normalny, wyglądał jakby ten ciemny kamień był... uch, trzymany przez dłoń kościotrupa, cokolwiek. Intrygował mnie, ale odrobinę przerażał. Skąd wziął taki... wzór? Nie miałam pojęcia, co zrobić.

- Wyjdź za mnie - powtórzył.
- Ja... - zaczęłam, jednak nie wiedziałam, co powiedzieć dalej.

Nie. To się nie działo. Nie mogło. Boże, co miałam odpowiedzieć? Przecież nie chciałam za niego wychodzić, to za dużo. Miałam tę świadomość, że będzie to... następny krok w tym dziwnym układzie, który mieliśmy, ale nigdy nie chciałam, by to się wydarzyło. Byłam w ciąży, nosiłam pod sercem jego dziecko. Dziecko Proroka. A teraz mi się oświadczył. Stres właściwie mnie przygniatał, czułam się przez to coraz gorzej. 

Dawne wymioty zniknęły, jednak mój żołądek wywracał się na drugą stronę, nabawiając nowych. Poczułam jego dłoń tuż przy swojej. Splótł nasze palce razem, a ja już chyba bardziej zaskoczona być nie mogłam. Co zrobić w takiej sytuacji? Właściwie nie miałam żadnego prawa, by odrzucić te super romantyczne zaręczyny. Byłam jego, należałam do samego Proroka. Mógł ze mną zrobić, co tylko przyjdzie mu do głowy. 

- Nie zmuszaj mnie do tego - powiedziałam w końcu. 

Widziałam to na jego twarzy. Nie gniew, lecz... rozczarowanie. Nie miałam pojęcia, na co liczył. Że po prostu powiem "tak", weźmiemy ślub i urodzę mu gromadkę dzieci, a potem będziemy żyli długo i szczęśliwie? Cóż, niech mi wybaczy, że tak nie potrafię. Jego uścisk ani trochę nie zelżał, wręcz przeciwnie, jednak w żaden sposób tego nie skomentowałam, bo po co?

- Do niczego cię nie zmuszam, Leah - odpowiedział, po czym przełknął ślinę. 

Obserwowałam jego Jabłko Adama, jednak speszyłam się, kiedy zniżył twarz jeszcze bardziej, by spojrzeć mi w oczy. Źrenice były powiększone, prawie zasłaniając mroczny błękit tęczówek Andy`ego. Po chwili przeniósł wzrok na swoją rękę, którą praktycznie miażdżył moje biodro. 

- Ja po prostu proszę, żebyś za mnie wyszła - dodał cicho.

Smutek w jego głosie był tak bardzo wyczuwalny, że... cholera. Poczułam dziwne uczucie, zapewne wyrzuty sumienia. Było mi go szkoda, zrobił się taki smutny... ale... co mogłam zrobić? Dopiero zaciągnął mnie - właściwie siłą - do łóżka w imię dobra dla namiastki tego, co zostało z armii, a teraz tak po prostu chce, żebym za niego wyszła. Nawet o to nie poprosił, jak się wyraził, on mi to rozkazał. I wcale nie poczułam na to żadnego dziwnego uczucia. Ani trochę. 

- To ja cię proszę, Andy. Nie uważasz, że to, ugh, zły moment? - zapytałam zachrypniętym głosem. 
- To idealny moment, Leah - mruknął ze zmarszczonymi brwiami. - Za chwilę zacznie się wojna, a ja będę w niej głównym przewodnikiem. Ten moment może być jednym z ostatnich, Le. 

Teraz to ja zmarszczyłam brwi. 

- Chwila... jaka wojna? Przecież Jinxx widział tylko parę zjaw, nic wielkiego - powiedziałam, nie do końca znając powód swojej gadatliwości. 

Przetarł twarz wierzchem dłoni, a potem zamrugał parę razy, wyzbywając się resztek zmęczenia. Nagle zaczęło mnie zastanawiać, kiedy ostatnio spał? Byłam ślepa, nie dostrzegałam braku snu wymalowanego na twarzy Andy`ego. Naszła mnie idiotyczna myśl, jednak po przemyśleniu wcale nie wydała się aż tak zła. Musiałam dopilnować, by zasnął. Wiedziałam, że czegoś pilnował, w nocy. Zauważyłam to w jego oczach. 

- Też ich widziałem, Leah - wychrypiał w końcu. Wziął głęboki wdech, by kontynuować: - Nic nikomu nie mówiłem, a w szczególności tobie, oczywiście. - Oczywiście, powtórzyłam w myślach. Spychana na ostatni plan, bo przecież o niczym nie muszę wiedzieć, prawda? I on myślał, że przyjmę jego oświadczyny, och Boże. Nawet nic o nim samym nie wiedziałam! - Było ich... mnóstwo. Cała grupa. Wyprawiali jakieś... nie wiem, modły? Wiedziałem, że wzywali jego, to było oczywiste. Powstrzymałem ich, ale musiałem uciec, bo nawet mnie tak wiele cieni mogło pokonać. Wojna to tylko kwestia czasu, musiałem coś wymyślić. I wtedy ode mnie uciekłaś, doskonale wiedziałem, gdzie będziesz, obserwowaliśmy Rebels Army. Wymyśliłem Przysięgę, zawarłem w niej rzeczy, które były dla każdej ze stron ważne. Nie musiałem cię w żaden brutalny sposób zmuszać. - Krótko mówiąc, chodziło mu o coś w rodzaju gwałtu, super. - W taki sposób, przynajmniej na jakieś pięćdziesiąt procent, zagwarantowałem sobie męskiego dziedzica, który mógłby przejąć moje miejsce w Wild Ones. A teraz... cóż, teraz brakuje mi tylko ciebie, Leah. 

Nie wiedziałam, co zrobić, co powiedzieć. Chyba po raz pierwszy tak bardzo się przede mną otworzył. To był... aż brakowało mi słów. I, cholera, co miało znaczyć to ostatnie zdanie, które wypowiedział? Oczywiście, że mnie, cóż, "nie miał", bo początkowo nie chciałam mu się "oddawać", ale teraz, gdy tyle mi, ugh, wytłumaczył?, mam ochotę słuchać go wieczność i dać wszystko, byle tylko nie przestał mówić. 

- Nawet cię nie znam, Andy. Nie wiem o tobie nic więcej niż to, co było mi potrzebne do obrony, gdy Wild Ones i Rebels Army toczyło własną wojnę. - Uświadomiłam sobie to właśnie w tej chwili. Przecież... - Nawet nie znam tak śmiesznej informacji jak twój ulubiony kolor. - To nawet źle brzmiało. 

Wcisnął mi pudełko z pierścionkiem w dłoń, własnymi rękami przecierając zmęczoną twarz. Już chciałam coś powiedzieć i nawet otwierałam usta, kiedy Prorok odezwał się ponownie:

- Dobrze, w porządku. Opowiem ci, co zechcesz, po prostu... nie wiem, powiedz "tak"?
- Ja... 

Nie miałam pojęcia, co mu odpowiedzieć. Bo co mogłam? "No jasne, że za ciebie wyjdę, przecież jesteś miłością mojego życia" trochę nie zgadzało się z ogólnymi danymi tego, co pomiędzy nami było. Chciałam dokończyć zaczęte zdanie, kiedy nagle... cóż, zasłonił moje usta ręką. Na początku nie rozumiałam, co się działo, ale potem... Potem usłyszałam śmiech. Okrutny, złośliwy śmiech. 

Andy przyłożył palec do swoich warg, zabierając rękę z moich. Stałam cicho, z wielkimi oczami, czując strach. Patrzyłam, jak powoli stawiał kroki w stronę okna, by móc przez nie wyjrzeć. Odwrócił się do mnie, a ja nie potrafiłam zrozumieć uczucia na jego twarzy. 

Nawet nie wiedziałam, kiedy zatrzasnęłam pudełko z pierścionkiem. I nawet nie zorientowałam się, że schowałam je do kieszeni skórzanej kurtki, którą dokładnie zapięłam złotym zamkiem. Zdolność myślenia wróciła dopiero wtedy, gdy do pokoju wbiegła reszta Wild Ones z równie mocno przerażonymi dziewczynami jak ja. Stanęli obok mnie, skutecznie unikając okna, przy którym był Andy i tylko wychylał się, by cokolwiek zobaczyć. Co się działo?

Ponure gwizdanie to jedyny dźwięk, który słyszałam. Był tak głośny, jak gdyby ktoś stał tuż przy mnie i nachylał się do mojego ucha, bym zwracała uwagę tylko na to. Moje serce tłukło niemiłosiernie, a ja popierałam mój mózg, który wręcz krzyczał do mnie o jakąkolwiek ucieczkę. Mimo wszystko, wiedziałam, że właśnie w tym cholernym pokoju byłam najbardziej bezpieczna. 

Spojrzałam na Andy`ego, który zaczął mnie obserwować. Machnął ręką w moją stronę, co znaczyło, że mam do niego podejść, więc przełknęłam ślinę i jakiekolwiek przerażenie, po czym ruszyłam do niego powoli, zatrzymując się naprzeciwko Proroka. Pociągnął mnie mocno, a ja nie do końca wiedziałam, czy mam jakoś się przed tym bronić. 

- Musimy tak wyjść - powiedział do wszystkich, obejmując mnie ramieniem. - Chyba oficjalnie możemy uznać, że  F.E.A.R.  wrócił. 

Zamarłam, jak chyba reszta dziewczyn. Nigdy nie spotkałam się z nim twarzą w twarz, ale doskonale pamiętałam zło, które sprowadził na świat. Karał za byle co, więził ludzi z Rebels Army, zabijał z nudów. Żyliśmy w strachu, nie mieliśmy pojęcia, kto i kiedy zostanie zabrany do jego siedziby. Dzieci znikały, a w szczególności nastolatki i młode kobiety. A z ich zaginięciem pojawiały się coraz to nowsze zjawy. Łatwo było połączyć te dwa fakty. 

- Rusz się, Leah. 

Przeniosłam wzrok na Andy`ego, który stał przede mną, patrząc na mnie przez ramię. Zauważyłam, że inni już wychodzili, jednak wcale nie chciałam iść. Nagle przypomniałam sobie o ciężarze w kieszeni skórzanej kurtki, na co zrobiłam się jeszcze bardziej niespokojna. 

- Ale... ale ja nie chcę - powiedziałam zupełnie jak mała dziewczynka.

Biersack westchnął, odwracając się w moją stronę. 

- Musimy tam iść, a nie zostawię cię samej, bo mogą to wykorzystać i cię stąd zabrać. 

Spuściłam wzrok na swoje buty, jednak już nie protestowałam, kiedy pociągnął mnie znowu. Odgarnęłam włosy z twarzy, nie patrząc na Sammi, która szła dwa kroki przede mną, jednak obserwowała mnie ze współczuciem, a ja nie rozumiałam, dlaczego. Dlatego po prostu ją ignorowałam. 

Trzymaliśmy się trochę na tyle, co dawało mi cząstkę wolności od tematu o powrocie  F.E.A.R.  i po prostu mogłam zagłębić się we własnych myślach. Już chciałam włożyć dłonie do kieszeni kurtki, kiedy wspomnienia sprzed dziesięciu minut ponownie mnie dopadły, dlatego zrezygnowałam z tego pomysłu. Poczułam, jak Andy splótł nasze palce razem i spojrzałam na niego ze zdziwieniem, jednak nie odwzajemnił tego, obserwując coraz bardziej powiększające się drzwi. Wzięłam głęboki wdech. 

A potem stałam na dworze. 

Schowałam się nieco za Andy`m, widząc imponujący szereg z  F.E.A.R.`em  na przodzie. Cienie obserwowały nas, a przynajmniej tak mi się zdawało. Ścisnęłam w pięści kamizelkę Proroka, czując, jak coś wcisnął mi w dłoń. Uniosłam ją nieco, oczywiście za plecami Biersacka, by móc to obejrzeć, a jednocześnie, żeby nikt inny tego nie zobaczył. Naszyjnik. Różaniec. Z gwiazdą otoczoną... czymś? Cóż, w każdym razie wiedziałam, że to ten ich znak. 

- Och, moi drodzy! Wild Ones zdecydowało się wyjść mi na spotkanie!

Dreszcze przebiegły po moich plecach, gdy usłyszałam jego głos. Miał w sobie pewną moc, ale i jakąś przerażającą nutę, której nie potrafiłam zrozumieć. Trzymałam się nadziei, że nigdy nie będę musiała stać praktycznie naprzeciw niego, ale... cóż.

- A to kto? Pamiętam was! - Wiedziałam, że mówił o dziewczynach, wiedziałam, bo i one teraz schowały się za swoimi... um, partnerami? - A ona? Nie znam cię, wyjdź do mnie! Nie jestem taki straszny, mała buntowniczko!

Spojrzałam zza ramienia Andy`ego, który trzymał rękę na moim ciele, dając znać, że mam zostać na swoim miejscu. Wcale nie miałam zamiaru się buntować, wręcz przeciwnie, dobrze mi było za jego plecami. Bezpiecznie. 

- Po co tu przyszedłeś? Nie dość ci porażek? - zapytał głośno Prorok. 

F.E.A.R.  zaśmiał się głucho.

- O jakich porażkach tu mowa? Bo ja żadnych nie pamiętam, a jedynie to, że zniknąłem na pewien czas, by wrócić silniejszy! 

Byłam przerażona, czułam, jak strach zjadał mnie od środka. Co za ironia. Odgarnęłam włosy, starając się zrobić to tak, by nie zwrócić na siebie jeszcze większej uwagi. Nie miałam pojęcia, do czego był teraz zdolny i wolałam się tego nie dowiadywać. Po prostu nie. 

- Jednak nie o tym chciałem... Przyszedłem po swoje własności. 
- Tu nie ma nic, co należałoby do ciebie - warknął Jake. 

F.E.A.R.  zaśmiał się po raz kolejny, kręcąc głową na boki.

- Mylisz się, drogi Jake`u. Wasze wspaniałe dziewczęta należą do mnie - powiedział z dziwnym uśmiechem. - Ach, tak, tę rudą również sobie wezmę, wydaje się naprawdę nienaruszona. Nie postarałeś się, Proroku! 

Na mojej twarzy wykwitło obrzydzenie, bo, cholera, o czym mógł mówić, jak nie o zwykłej prostytucji dla niego? Fuj. Poczułam zacieśniający się uścisk Andy`ego na moim przedramieniu. Nie wiedziałam, co zrobi, bo czego można się po nim spodziewać? 

- Nigdy jej nie dostaniesz! - krzyknął.

I wtedy po raz pierwszy zobaczyłam, jaką ma moc.




Od autorki: Andy tak bardzo tu rozczulający ;-; W ankiecie do ostatniej chwili wynik był pół na pół, aż się bałam, że się nie zdecydujecie xD W końcu jednak jednym głosem wygrał pomysł o płatnej zabójczyni, także... zapraszam na Painkiller! Na razie zamieściłam tam prolog i bohaterów, jednak za niedługo powinien pojawić się pierwszy rozdział. Kompletnie nie miałam weny na zakończenie rozdziału, także przepraszam ;-;

31 komentarzy:

  1. Andy jest mega słodki! Teraz tylko żeby Leah się zgodziła! :3
    I wgl co ten F.E.A.R sobie myśli?! XD
    Czekam na nn! xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu kobieto w takim momencie :o Ale i tak cię uwielbiam i tego bloga również xd
    A co do rozdziału to zajebisty jak zawsze i wgl Andy taki biedny, trochę żal mi się go zrobiło x)
    No także tego xd czekam z niecierpliwością na następny i życzę weny!
    @anazzzza

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooowwww...aż ciarki mnie przeszły :3 Rozdział genialny...najbardziej mi się podoba ze wszystkich do tej pory co napisałaś <3 Mam nadzieję że przed świętami dodasz kolejny ? Andy taki kochany...cholera czemu ja nie mam takiego chłopaka...???
    Generalnie bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie i na 100% będę czytać Twojego nowego bloga :3

    My nightmare

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham Andyego (w tym opowiadaniu). Rozbraja mnie swoim zachowaniem. Rozdział jest świetny. To chyba mój ulubiony. Po prostu taki jest genialny, że inaczej być nie może.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super, A Andy w nim cudowny. Czekam na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham takiego Proroka! Rozdział jest niesamowity ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :) szkoda tylko że żadkto rozdziały dodajesz ;/ dodasz tozdział jeszcze przed świętami dla mnie ??? Taki prezent na święta :D. /Lilly78

    OdpowiedzUsuń
  8. Super *o* a Andy taki słodki. Dawaj nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Więcej pisz, częściej pisz, bardziej pisz!

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaaa !
    Genialny rozdział :)
    Moc Proroka ? Ciekawe co to będzie .
    Zgaduje , że teraz rozpocznie się bitwa co ?? :)
    Ale zawsze mogę się mylić .
    zwłaszcza jeśli chodzi o to opowiadanie i .... i twoją wyobraźnię xD
    życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kuzwa! Kocham ten rozdział! I Proroka tez kocham, bo on taki przekochany w tym rozdziale, taki, taki... Masz racje rozczulajacy. Mówisz ze nie wyszła Ci koncowka, a mnie sie wlasnie ona podoba bardziej od sceny zareczyn. Andy w ten sposob pokazal ze zalezy mu na Leah. Ciekawe jak bardzo sie wkurwil. Swoją droga wprowadzasz coraz wiecej akcji i podoba mi sie to jak najbardziej. Juz nie lubie tego calegi F.E.A.R i mam nadzieje ze szybko go pokonaja.
    No i jestem jak najbardziej za tym zeby przyjela jego oswiadczyny. Niech ona to zrobi! Hihi 😂
    I przede wszystkim to chciałam zyczyc Ci zdrowych i wesolych swiat, spedzonych w rodzinnym gronie, samych sukcesów w nowym roku, udanej zabawy sylwestrowej.
    Pozdrawiam Asiek.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wo luju.
    Podjar nowym Prorokiem XD

    OdpowiedzUsuń
  13. Nadrobiłam całego bloga!! Stwierdzam dziewczyno,że masz ogromny dar!! Rozdziały mi się mega podobały, a szczególnie teraz ta końcówka...Jestem mega zainteresowana tą mocą xD. Jestem ciekawa czy Leah się zgodzi...może po wojnie albo...no pewnie sama coś interesującego wymyślisz :) Ojjj czekam niecierpliwie na nexta :)

    Ps. Jesteś z Kato? Ja z okolic ^^. Jaki świat mały! Poznałam dzięki temu wspaniałą pisarkę ;)

    Pozdrawiam i Wesołych :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yup, z Kato \m/ xD Dokładnie skąd, jeśli można spytać? xD

      Usuń
    2. Z Chorzowa :P Hej,a wgl to jedziesz na koncert do Wawy prawda? Jedziesz moze z kims czy sama?

      Usuń
    3. Och, to naprawdę blisko! Tak, jadę i prawdopodobnie sama, w Warszawie mam siostrę i idę z nią na koncert, bo jest pełnoletnia, ale właściwie to ona traktuje to jak karę boską, co trochę utrudnia mi życie xD

      Usuń
    4. Wow! Super się masz! Też bym chciała miec siostrę albo kogokolwiek w Warszawie. Ehhh ja niestety muszę błagac rodziców żeby mi pozwolili jecha c :/

      Usuń
    5. No tak, a kiedy planujesz tam jechać? To znaczy, w jaki dzień.

      Usuń
    6. Hym...chyba w dzień koncertu.
      (Ale spam naszą rozmową xD)

      Usuń
    7. Ja planowałam we wtorek, tak myślę, wiesz, więcej opuszczonych zajęć w szkole xD
      Taaak, zauważyłam xD

      Usuń
    8. Hehehe...też bym chciała, ale wiesz nie ma takiej opcji :/

      Usuń
  14. Świetny :)
    Uwielbiam to opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Zabieram się do napisania komentarza od kilku dni, jednak internet pozwala mi na to dopiero teraz. W sumie to marznę, wigilia się skończyła i ostatnie, co powinnam robić, to pisać komentarz i publikować rozdział, ale cóż, życie.

    Rozdział jest jednym z najlepszych. Naprawdę. Potrafisz bardzo realistycznie pisać dialogi, naprawdę są cholernie naturalne. Poza tym przeszedł mnie dreszczyk, gdy ten F.E.A.R się pojawił, gdy oni byli w tym pokoju. Co za sukinsyn, spadaj, Lea jest Andy`ego.
    Właśnie!, Prorok. Jest taki rozczulający, naprawdę miałam nadzieję, że ostatnim zdaniem będzie “Tak” wypowiedziane przez Le, ale Twoje i tak było niesamowite. Andy wpadł, bo się koleś zakochał. Naprawdę czekam, aż ruda zacznie coraz śmielej do niego podchodzić i też czuć. On na to zasługuje, oh.

    Jeśli nie masz co robić, to u mnie pojawiła się czwórka, zapraszam do czytania i dziękuję za komentarz pod poprzednim rozdziałem.

    Hozie

    OdpowiedzUsuń
  16. najlepszy blog jaki czytałam zapraszam na mojego dopiero zaczynam :)
    http://kto-powiedzial-ze-latwo-kochac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Ojejku,jakie to słodziutkie.
    Tyle emocji na koniec, uhuhuh. Ja chcę już kolejny rozdział.
    Pozdrawiam i weny życzę. :*

    OdpowiedzUsuń
  18. Co to już koniec? Przeczytałam wszystko? Ej to okropnie wciągające! Niesamowicie się czyta te opowiadanie :) Z niecierpliwością będę czekać na więcej.

    OdpowiedzUsuń
  19. Miałam spore zaległości...Niestety. Na szczęście już wszystko nadrobiła. Historia rozwinęła się niesamowicie,wszystko jest tak cholernie idealne. Rozdział wyszedł świetnie, Andy jest tu naprawdę taki ludzki, jak chyba nigdy. F.E.A.R, czyli czuję, że będzie ciekawie. Końcówka, wyszła genialna. (Ps, informowałaś mnie kiedyś, mogłabyś robić to nadal?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, przepraszam, że tego nie robiłam, ale ostatnio strasznie się opuściłam w informowaniu, jeśli tak mogę powiedzieć xD

      Usuń
  20. matko patrzyłam 30 minut temu 2 kom teraz 20 xDD chyba muszę się wziąźć za czytanie go! jak na razie przeczytałam 1 ale już się zakochałam! niestety brak czasu ale na pewno go przeczytam <3

    OdpowiedzUsuń