środa, 10 grudnia 2014

1.14 - Strach powraca




Czułam się wyczerpana. Ciąża dawała się we znaki, a rodzice Andy`ego... Cóż, bardzo ich polubiłam, jednak to, co powiedziała jego matka... Ślub? Na to się nie zgadzałam. Chciałam, by to wszystko się skończyło, miałam już dość. Nie potrzebowałam tyle stresów, dlaczego to wszystko spadło na mnie? Nie oczekiwałam zbyt wiele, chciałam po prostu spokojnie żyć ze wspaniałym mężczyzną i gromadką dzieci. Chciałam umrzeć ze świadomością, że moje życie było udane. Ale już teraz wiedziałam, że takie nie miało prawa być. Nie powinnam mieć takich myśli, jednak nie mogłam nic na to poradzić. Wojna nauczyła mnie depresji, niczego więcej. 

Wzięłam głęboki wdech, unikając spojrzenia Andy`ego. Obserwował mnie, stojąc jakieś cztery kroki dalej. Spuściłam wzrok, nie wiedząc, co zrobić. Przytłaczał swoją obecnością, na moich policzkach pojawiły się rumieńce, których tak bardzo nie lubiłam. Zrobiłam krok w prawo, a potem kolejny. Nim mogłam uciec, złapał mnie mocno za nadgarstek, przyciągając do siebie. Objął moją talię drugą ręką,

- Nie. Uciekaj - powiedział cicho, nachylając się nade mną.

Przełknęłam ślinę, patrząc prosto w jego oczy. Źrenice powiększyły się, jednak nadal mogłam dostrzec mroczną jasność niebieskiego koloru. Srebrny kolczyk w wardze Proroka odbił światło lampy stojącej obok mnie, błyszcząc dziwnie. Nie wiedziałam, co chciał zrobić, jednak wiedziałam, co chciałam zrobić ja. Miałam zamiar się narazić. I to poważnie, prawdopodobnie.

- Ja... chciałabym... ugh - wychrypiałam, nie do końca wiedząc, czemu to robię.
- Chcesz co? - zachęcił mnie z podejrzliwym błyskiem w oku.
- Chcę odwiedzić Ryana - dopowiedziałam.

Poczułam ból na biodrze, kiedy zacisnął na nim mocniej palce, wbijając je w skórę. I znowu będę miała siniaki, świetnie. Przyciągnął mnie jeszcze bardziej, jeśli to w ogóle możliwe, przyciskając swoje krocze do mojego podbrzusza. Cholera. Teraz cieszyłam się, że jestem tak niska.

- Po co? - zapytał ze zmarszczonymi brwiami.

Co? Po co chciałam odwiedzać brata? Cholera, widać, że jedynak.

- To mój brat - odparłam. - Chcę się z nim widywać.

Zaśmiał się gardłowo, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Obserwowałam jego bladą skórę szyi z dziwnym... Cholera, czy to było zafascynowanie? Nie. Patrzyłam na jego ledwo widoczny pieprzyk, nie wiedząc, co go tak rozbawiło. Bo co było takie zabawne w tym, że chciałam zobaczyć brata? Nic.

- Dlaczego miałbym ci na to pozwolić? - zapytał. Chwycił moją lewą rękę, przyciskając palce do znaku, który zapiekł odrobinę, dając o sobie znać. - Wiesz, że sama już tam nie uciekniesz, prawda? Nie pozwolę ci na to. - Och, niestety doskonale o tym wiedziałam. - Więc, dlaczego miałbym ci pozwolić? - powtórzył pytanie.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. Przecież chęć bycia z rodziną to... to coś naturalnego. Przełknęłam nagromadzoną ślinę, uciekając spojrzeniem od jego przenikliwych mrocznych oczu. Rozluźnił uścisk, jednak nie puścił mnie, nadal czekając na odpowiedź. Zarumieniłam się i nie wiedziałam, czy to przez złość, czy jakieś dziwne zawstydzenie. Pomocy.

- Bo cię o to proszę.

Uniósł brew do góry, kiedy wypowiedziałam te słowa. Ledwo przeszły mi przez gardło, bądź co bądź, ale miałam naprawdę dużą dumę. Nigdy nie lubiłam prosić czy przepraszać, a kiedy to już robiłam, byłam naprawdę zdesperowana.

- I co z tego, Le? - zadał kolejne pytanie.

Le? Prychnęłam w myślach, co on, do cholery, jeszcze wymyśli? Jego zdrobnienia mojego imienia były coraz gorsze. Od kiedy pamiętałam, nikt tak mnie nie nazywał. Spojrzałam na niego z dziwną miną. Zmarszczyłam czoło z politowaniem, nie mogąc nad tym zapanować.

Uśmiechnął się do mnie, kładąc dłoń na policzku. Zamarłam, nie wiedząc, jak się zachować. Ta... relacja stała się jeszcze cięższa po tamtej nocy i każdy kontakt z nim, cielesny lub chociażby wzrokowy, był dla mnie dziwny i niezręczny.

- Przekonaj mnie.

Nie zdążyłam nic powiedzieć, jedynie zaciągnąć się powietrzem. Przycisnął swoje usta do moich, a ja nie wiedziałam, co zrobić. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, przygryzając ją. Poczułam jego palce na moich biodrach, kiedy przyciągnął mnie do siebie mocniej. Jęknęłam z bólu, co wykorzystał od razu, pogłębiając pocałunek. Oparł mnie o ścianę, zjeżdżając ustami na szyję.

Wyłączyłam myślenie, nie chciałam teraz tego wszystkiego analizować. Wiedziałam, że to był sposób na "przekonanie go", ale... podobało mi się. Bałam się, bałam się uczucia, które właśnie mi towarzyszyło. Nie dopuszczałam do siebie swoich własnych myśli.

Bo przecież nie mogłam go kochać.

Jęknęłam, czując jego dłoń na tyle swojego uda. Oplótł ją wokół własnego biodra, powracając do moich ust. Nie obchodziło mnie teraz nic. Nie obchodziło mnie to, że całowałam się z Prorokiem, nie obchodziło mnie to, że mi się podobało bardziej niż powinno. Dałam się ponieść chwili. Objęłam jego szyję, palcami ciągnąc czarne włosy Andy`ego.

Poczułam jego zimną dłoń na brzuchu. Drgnęłam przez niską temperaturę, wzdychając przez pocałunek. Ocknęłam się dopiero kiedy zaczął podwijać moją koszulkę. Przekręciłam głowę w lewo, przez co zaczął całować mój policzek, a potem szyję.

- Pozwól mi - wychrypiałam.

Westchnął, opierając czoło o moją szyję. Objął moją talię, oddychając nieco szybciej. Poczułam jego rzęsy na skórze, kiedy zamknął oczy. Nie wiedziałam, co zrobić, jak się zachować... Zamarłam, czując dziwny ból warg, które zapewne spierzchły.

- Pod jednym warunkiem - odparł.

Wyprostował się, patrząc na mnie przenikliwie. Spojrzałam na niego zachęcająco, doskonale wiedział, że zrobię wszystko, by móc się spotkać z Ryanem. Miałam nadzieję, że nie będzie to nic... cóż, zboczonego.

Widziałam, że już chciał coś powiedzieć, jednak coś nam przeszkodziło. Zmarszczyłam brwi, słysząc dziwny dźwięk. Jakaś... piosenka. Andy sięgnął do tylnej kieszeni spodni i wyciągnął... telefon? Skąd on go miał?

- Czego? - warknął z gniewem, jednak szybko złagodniał, patrząc na ścianę.

Przestąpił nerwowo z nogi na nogę, marszcząc brwi. Spojrzał na mnie, poprawiając uchwyt dłoni na moim biodrze. Rozejrzał się wokoło, jak gdyby w każdym momencie mógł ktoś wyskoczyć zza ściany. Rozłączył się po chwili bez słowa. Stał minutę bez żadnej reakcji, a potem uderzył mocno pięścią w drzwi tuż obok mojej głowy.

Byłam, cóż, przerażona. Co się stało?

- Musimy wracać do siedziby. Teraz - powiedział tylko.

Świetnie, czyli to koniec rozmowy.


~ * ~


Nie nadążałam za tempem Andy`ego, prawie biegłam, byle go nie zgubić z pola widzenia. Gdyby nie znak i to wszystko, prawdopodobnie mogłabym uciec, a i tak by nie zauważył mojej nieobecności. Cóż, niestety nie było to takie proste. Na dodatek ciągnął mnie za dłoń, dlatego nie mogłam zwolnić.

- Andy - powiedziałam, już nie wiedząc, co zrobić. 

W końcu spojrzał na mnie, a kiedy zobaczył na mojej twarzy czerwone rumieńce i lekką zadyszkę, zwolnił. Przeczesał dłonią czarne włosy, które były nieco dłuższe niż wtedy, gdy po raz pierwszy go widziałam. Odrzuciłam od siebie to wspomnienie, właśnie wtedy zginęli moi rodzice. Z jego polecenia...  Cholera.

- No dalej, Leah, już prawie jesteśmy.

Z westchnieniem przyspieszyłam tempa, widząc niedaleko piwnicę Wild Ones. Jakoś się to nazywało, nawet parę razy słyszałam tę nazwę, ale dla mnie to na zawsze pozostanie ich siedzibą, piwnicą. Spojrzałam na niebo, chmury wisiały nisko, zasłaniając jakiekolwiek promienie słoneczne. Nim się zorientowałam, byliśmy na głównych schodach, schodząc po nich - jak dla mnie - zbyt szybko. 

Skierowaliśmy się do jakiegoś pokoju po prawej stronie. Kiedy tylko do niego weszliśmy, zauważyłam innych z Wild Ones, oczywiście każdemu towarzyszyły ich... dziewczyny. Andy bez słowa usiadł na krześle przy stole, ciągnąc mnie za sobą, przez co zostałam zmuszona do zajęcia miejsca na jego kolanach. Zrobiłam to z cichym westchnieniem, nie chcąc tego na razie komentować. Wyczułam, że atmosfera nie była najlepsza, więc musiało się coś stać. Ale co?

Jinxx wstał powoli, a jego miejsce po chwili zajęła Sammi, która dotąd kręciła się wokół stołu, a mi się wydawało, że to przez nerwy. Drgnęłam, czując dziwny ból na udzie. Spojrzałam przez ramię na Andy`ego, który uśmiechał się do mnie łobuzersko. Mrugnął do mnie okiem, po czym objął mocniej, opierając podbródek na moim ramieniu. Uszczypnął mnie. On mnie... uszczypnął.

- Cholera, Jinxx, powiedz nam w końcu, co się dzieje! 

Spojrzałam na Ashley`a, który widocznie się niecierpliwił. Wydawało mi się, że jedynie Jinxx i Sammi byli uświadomieni o tym... o czymkolwiek. Westchnęłam, kiedy Purdy skierował na mnie swój wzrok, Przewróciłam oczami, a on uśmiechnął się do mnie. Ciekawiło mnie, co go tak bawiło, miałam nadzieję, że nie czytał w moich myślach. Cholera. 

Jinxx odwrócił się w naszą stronę z grobową miną. 

- F.E.A.R.  wrócił - powiedział tylko i nagle cisza stała się jeszcze cięższa. 
- Jak to; wrócił? 

Spojrzałam na Andy`ego, który zmarszczył brwi. Obserwował Jinxxa, któremu zadał pytanie. Zauważyłam, że niektóre dziewczyny zamarły, a potem zaczęły się wiercić, jak gdyby nie potrafiły poradzić sobie ze wspomnieniami. Ja też nie potrafiłam. Sekretem nie było, że  F.E.A.R.  wyrządził wiele złego Rebels Army, szczególnie kobietom. Ja, jako tako, nie miałam z nim tak "bliskiego" kontaktu, ale podejrzewałam, że partnerki reszty Wild Ones owszem. 

Andy przycisnął mnie do siebie jeszcze mocniej, jeśli w ogóle było to możliwe. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy poczułam jego usta na swojej szyi. Co on robił, do cholery? Umieścił dłoń na moim udzie, z powrotem opierając swój podbródek na ramieniu, które zaczęło dziwnie mrowić. Ani to łaskotało, ani swędziało... Nic jednak nie powiedziałam, nie chcąc go denerwować. Bóg wie, co mógłby zrobić w takim momencie. 

- Nie wiem, Andy, po prostu wrócił! Niedawno, razem z Sammi, widzieliśmy te jego zjawy. Nie walczyły, tylko uciekły, ale pewnie wrócą.

Poczułam, jak Prorok napiął mięśnie, kiedy to usłyszał. Nie tylko on był zdenerwowany, właściwie wszyscy mieli dziwne miny i nie wiedzieli, co zrobić z dłońmi. Nigdy nie spotkałam samego  F.E.A.R.,  ale jego wysłanników już tak, to nie byli mili goście. Właściwie, to jakieś dziwne zjawy, trudno, by byli przyjemni. Po moich plecach przeszły ciarki, kiedy coś mi się przypomniało. Rebels Army... Cholera, czy już wiedzieli?

Ciszę zagłuszyła dyskusja Wild Ones i ich partnerek, jedynie ja się w nią nie włączyłam. Odwróciłam głowę w stronę Andy`ego, patrząc na niego wyczekująco. W końcu spojrzał na mnie ze zdenerwowaniem, warcząc, jednak uspokoił się nim zadał mi pytanie:

- Dlaczego się na mnie patrzysz?

Wzięłam głęboki wdech. Raz kozie śmierć, prawda?

- Rebels Army może wam pomóc - powiedziałam cicho. 

Oczekiwałam, że parsknie śmiechem i zapyta, co mi przyszło do głowy, ale nic takiego się nie stało. Miał poważną minę, której w życiu u niego nie widziałam. Zmarszczyłam brwi, kiedy odgarnął włosy, które cisnęły mi się do oczu. 

- Na razie nie mają w czym pomagać, Le. Jeszcze nic nie jest wiadome. 
- Muszę im o tym powiedzieć - wychrypiałam z naciskiem. - Jeśli ich przekonam, mogą wam pomóc. 

Nie wiedziałam, czemu tak naciskałam. To znaczy, wiedziałam, chciałam, by mieli jakiekolwiek zapewnienie pomocy ze strony kogokolwiek, nawet od Wild Ones. Obserwowałam z odwagą jego jasne oczy, czekając na jakąś reakcję z jego strony. Obdarował mnie czymś na kształt uśmiechu, odgarniając ruchem głowy swoje włosy.

- Będziemy musieli tu zostać, nie wracamy do domu. 

Do domu, prychnęłam w myślach. Nie miałam domu od czasu, kiedy moi rodzice nie żyją. Westchnęłam, nie powinnam o tym myśleć, nie teraz. Przeniósł spojrzenie na resztę, którzy rozmawiali o tym, co powinni zrobić w razie ewentualnej wojny.

- Wstawaj - mruknął Andy w moją stronę. 

Wstałam, przez co oczy wszystkich skierowały się na mnie. Prorok również wstał. 

- Idziemy do pokoju, jest późno - powiedział. - Najlepiej będzie, jeśli porozmawiamy o tym jutro, na spokojnie. 

Pokiwali głowami, też się zbierając. Poczułam, jak Andy ciągnął mnie w stronę wyjścia. Podejrzewałam, że zaprowadzi mnie do pokoju, w którym... cóż. Westchnęłam pod nosem. W pierwszej chwili byłam załamana brakiem czegokolwiek na przebranie się, ale przypomniałam sobie, że coś na pewno musi tu być do ubrania. 

Nim się obejrzałam, byliśmy przed drzwiami. Prorok puścił mnie jako pierwszą, by móc zamknąć za nami wejście na klucz. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, nic się tu nie zmieniło. Poczułam jego ręce na swoim brzuchu. Powstrzymałam westchnięcie, bo zdecydowanie za dużo mnie dotykał. 

- Chcę odwiedzić mojego brata. Chcę... muszę ich ostrzec - powiedziałam cicho. 

Zaczął całować mnie po karku, a potem szyi, mrucząc coś pod nosem. Wydawało mi się, że pozwalałam mu na to jedynie dlatego, że chciałam spotkać się z Ryanem. Wykorzystałam moment, kiedy rozluźnił uścisk, by podejść do szuflady w celu przeszukania jej. 

- Pójdziesz, ale pod jednym warunkiem. Właściwie dwoma - mruknął. 

Spojrzałam na niego z uniesioną brwią. 

- Pójdę tam z tobą - zaczął. 

Kiwnęłam głową na zgodę, czekając na ciąg dalszy. Podszedł do mnie, jednak zatrzymał się niedaleko łóżka. Oparł się o szafę tuż obok szuflad, które otwierałam, patrząc na niego cały czas. Wziął wdech, zaplatając ręce na piersi. 

- Wyjdź za mnie.




Od autorki: Dzień dobry, cześć i czołem! Tak sobie myślę, że Andy zrobił się dziwnie kochliwy, ups. No ale nic. Jak myślicie,  F.E.A.R.  powraca, czy to coś innego? Żart, nie jestem aż tak kreatywna, by wymyślić własną złą postać, yoł. Tak sobie myślę, że naszło mnie na Avengersów i nie wiem, co robić xD Znaczy, chciałabym coś o nich napisać, ale nie mam chyba jakiegoś pomysłu na to. A wy tam głosujcie w ankiecie, bo to się chwieje xD Tak sobie myślałam, że pomysł płatnej zabójczyni jest fajny, ale Piraci też, po prostu muszę dopracować fabułę xD No nieważne, ok xd Rozdział dość szybko, bo jestem chora i siedzę w domu. Co dostaliście na mikołajki? W sobotę jadę do chrzestnej i jej dwóch młodszych synów, także znowu zabawię się w niańkę xD Halo, ma ktoś Instagrama? Jeśli tak, podajcie nazwy xD Jak ktoś będzie chciał, mogę (ewentualnie xd) podać swojego.

15 komentarzy:

  1. Nsjhsdfn, to jest genialne, wyjdź za mnie, albo przynajmniej pisz więcej. Nie wiem czemu, ale taka wersja Andy'ego też mi się podoba.
    Na mikołajki dostałam jakieś gówno, nie warte opisania i słodycze, ale nie narzekam, mogło być gorzej.
    Kuruj się (no że chyba będzie więcej rozdziałów w małym odstępie czasowym, w tedy się nie kuruj i choruj dalej, Wiem jestem egoistką XD) i pisz pisz pisz. Do następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Z ostatnim zdaniem mnie zaskoczyłaś, a rozdział jak zwykle cudowny. Czekam na kolejny z niecierpliwością <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojej jest nowy rozdział !!!! Chyba podświadomie wiedziałaś że wczoraj miałam urodziny i zrobiłaś mi prezent w postaci rozdziału mojego ulubionego opowiadania...tak wiec dzięki *u* Aaaaaa Andy oświadcza się Rudej super ciekawe jak ona zareaguje...Może dodasz kolejny rozdział w tym tygodniu...For me ? <3 Super rozdział i Andy taki złyyyyy awwwww to jest o wiele lepsze niż sweetaśny Andy w innych fan ficach

    My nightmare

    OdpowiedzUsuń
  4. JA PIERDOLE ZAJEBISTE NIE MOGE DOCZEKAC SIE KOLEJNYCH ! Wgl dziś mam taki zajebisty dzień i ty jeszcze mi go poprawilas dodając rozdzial :D dziękuję
    Mój instagram @believeinunicorns.bitch :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebisty :D błagam pisz szybko drugi bo nie wytrzymam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mój Boże.

    Siedzę sobie na próbie do jasełek (jedno zdanie, prawdziwa ze mnie gwiazda) i czytam, bo wchodziłam codziennie, żeby kontrolować czy coś się tu dzieje. A teraz patrzę, i o jej, nowy rozdział.
    Kochany Andy? Kocham kochanego Andy`ego, serio, strasznie mnie rozczula. Jesteś mistrzynią trafionych, dramatycznych zakończeń. Serio, zawsze chce się czytać więcej.
    Też chorujesz? Ja już podleczona, ale nadal bez sił witalnych. Podoba mi się postać Leah. Niepewna w swoich uczuciach, nadal zawstydzona i zarumieniona. A Andy bez skrupułów wykorzystuje to, że chce ona spotkać się z rodziną. No cóż, życie jest okrutne.
    Miłego pisania i cóż, jeśli masz ochotę, zapraszam do mnie.
    Pozdrawiam, Hozie

    OdpowiedzUsuń
  7. O w mordę! :o Czy ja Ci już mówiłam jak bardzo cudowny jest ten blog? Pewnie tak, ale co mi tam, powiem jeszcze raz. CUDOWNY! *.* Jakby tak pomyśleć to z tego można by stworzyć bestseller! <3 Ah, ten nasz Andy. Jakim cudem on nawet będąc takim draniem jest taki...seksowny? Ta, nic innego nie przychodzi mnie do głowy. Nasz rudzielec kochany zaczyna się zakochiwać! *.*Z resztą kto by się nie zakochiwał w takim proroku. I jeszcze ten ślub! Oh, boże. Tak, tak niech się pobiorą! :D Ej? W ogóle z tego co się orientuje to stres nie służy kobiecie w ciąży :3 Biersack normalnie odprawił takie zaręczyny XD No powinien jej chociaż jakiś pierścionek dać, czy coś :P
    Co do drugiego opowiadania to: PRACI, PIRACI, PIRACI!!!!!!!!!! BŁAGAM CIĘ!<3 Mogę Ci nawet pomóc na fabułą czy coś, ale wybierz tą tematykę! Tak bardzo, bardzo, bardzo ładnie proszę! *.* Kiedyś gdzieś widziałam taki blog z płatną zabójczynią, a o czymś takim nawet nie pomyślał. Nie, no proszę ciebie! <3
    Eh, dobra już kończę, za nim napiszę jakąś głupotę :P Kochana życzę dużo weny, masy wolnego czasu do pisania. Pomysłów, pomysłów i jeszcze raz pomysłów i ogółem pozdrawiam, buziaki :*
    A i jeżeli pozwolisz zostawię link do siebie :)
    http://rebelyellbvb.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne !! Jejuu *3* Andy taki słodki :3 ^^ tak wyjdzie za niego !! :D takie tajemnicze te F.E.A.R O.O czekam na następny :>
    Mój insta : olykss
    ~Rybcia

    OdpowiedzUsuń
  9. Ich relacja jest świetna. Dobra, może początek znajomości nie najlepszy i w ogóle, ale...jakoś lubię ich jako parę.
    No i końcówka przebija wszystko xD

    OdpowiedzUsuń
  10. O rany! Kocham tego bloga ;) Od jakichś 4 miesięcy nie czytam nic, oczywiście oprócz Prophet, bo uważam go za najwspanialszego bloga pod Słońcem! :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Genialny , świetny !!! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. W morde jeża no! Taka końcówka. Ty to wiesz co trzeba zrobić żeby zaciekawic czytelnika. Andy, lubie taka jego wersje, podoba mi sie tak samo jak zly Andy, choc mam wrażenie ze on jest dobry, a przynajmniej dla Leah. Spodziewalam sie ze bedzie chcial z nia iść, ale tego, ze jej sie oswiadczy juz nie. Jestem jak najbardziej za tym zeby oni byli razem.
    Aha co do nowych opowiadan to ja jestem za piratami. Tak, zdecydowanie tak ;) a teraz ide troche poudawac ze pracuje. Paaa!

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziś przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem zachwycona. Chcę więcej... O wiele więcej. Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział.
    Jeśli chodzi o zakończenie to mam ochotę cię udusić. W takim momencie?!!??
    Weny życzę. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam to opowiadanie. Jest mega wciągające. Czekam na następny. Proszę dodaj szybko bo nie mogę się doczekać!

    OdpowiedzUsuń
  15. Brak słów na fabułę.
    sie dzieje po prostu, a ja codziennie błagam górę o nowy rozdział

    OdpowiedzUsuń