czwartek, 13 listopada 2014

1.11 - Zmartwienia i delikatność




Strach. Wiele razy się bałam i to z różnych powodów. Grożono mi, torturowano, próbowano zabić, zgwałcić czy pobić i, to dziwne, ale rozumiałam. Trwała wojna, a na wojnie wszystkie chwyty dozwolone. Właśnie tak tłumaczyłam sobie własną decyzję. Wybrałam mniejsze zło, by uchronić pozostałych przy życiu bliskich, a może i nawet następne pokolenia. Doskonale wiedziałam, że życie, jakie znam, zniknie, ale nie miałam właściwie wyboru. Musiałam stać się nagle odpowiedzialna za tych, którzy uciekli przed śmiercią z rąk Wild Ones. Mogłam nawet być z siebie dumna, chociaż nie byłam. Żadnej chwały w Przysiędze nie ma i właściwie nigdy nie było. Uznawana była za zło samo w sobie, pochodziła od mrocznych stron, powstała za czasów  F.E.A.R.  Ale co mogłam zrobić? Nic. 

Nie wiedziałam, gdzie dokładnie byłam. Owszem, Andy stał pod drzwiami, kiedy starałam się pójść na tych wysokich szpilach do nich, lecz zniknął, nim tam stanęłam, zostawiając instrukcję jednej ze służek. Wszystkie trzy poprowadziły mnie do jakiegoś pomieszczenia, gdzie z zaskoczeniem spostrzegłam cztery inne dziewczyny. Każda była inna na swój sposób. Siedziały, zupełnie jak ja, całe ogarnięte strachem i zdenerwowaniem, nie do końca reagując na słowa. 

Poznałam je. Albo ich imiona. Suzanne, była, hm, dziewczyną od Jake`a. Sammi, oczywiście od Jinxxa. Mia od Ashley`a. A także Cassie od Christiana. Każda miała suknię podobną do mojej, długą, z koronką i podszewką na piersiach, zawiązanym gorsetem, a nawet nieco obcisłą, jedynie kolorystycznie się różniły. Moja była czarna z szarymi szczegółami, co mnie w sumie nie zaskoczyło. Każda miała jakiś szczegół z makijażu, który zwykli nosić ich... partnerzy. 

Nie do końca wiedziałam, czemu siedziałyśmy tam i czekałyśmy jak idiotki. Nie dość, że się tak... hm, poświęcałyśmy, to jeszcze musiałyśmy czekać w tej niezręcznej ciszy, całe zdenerwowane i przestraszone, w tych dziwnych sukniach i wysokich szpilkach, które i tak nie mają wielkiego znaczenia, bo prawdopodobnie po chwili wylądują niedbale na ziemi. Och, fu. 

To dziwne, ale kojarzyłam je. Każdą z nich. I nawet podejrzewałam, skąd. Kiedy miałam dziesięć lat, paręnaście dziewczynek z Rebels Army zostały porwane. Wtedy podejrzewano, że to zasługa zjaw  F.E.A.R.,  ale nigdy tego do końca nie udowodniono. Zaginionych nigdy nie odnaleziono. Może to były one? Pamiętałam podobne twarze, ale też nie miałam pewności, że to właśnie one. W końcu minęło tyle lat...

Było mi zimno, marzłam, serce i dusza umierały. Moje przerażenie wzrosło jeszcze bardziej, kiedy ktoś nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. Do środka weszły służki, tym razem pięć. Podeszły do nas, każda wybrała sobie jedną, by chwycić nas za nadgarstki i pociągnąć mocno, przez co prawie się potknęłam. 

Szłyśmy jakimś ciemnym korytarzem, jednak nie wyglądał na nic, co znajdowało się w piwnicy. Weszłyśmy po krętych schodach na górę, co mnie nieco zdziwiło - tu były jakieś piętra? Pojawiło się światło, normalne światło na suficie. Cholera, gdzie one nas prowadziły?

Pojawił się jakiś korytarz z pięcioma drzwiami. Każda z nas stanęła przed odpowiednim wejściem, a służki zapukały w drewno, znikając od razu. Przełknęłam ślinę patrząc dookoła. To mogłaby być chwila na ucieczkę, gdyby nie ta pieprzona Przysięga.

Drzwi otworzyły się, a ja zamarłam. Andy uśmiechnął się z satysfakcją, mierząc mnie palącym spojrzeniem, a potem wciągnął za rękę do pokoju. Wstrzymałam oddech, kiedy zamknął nas na klucz. Cholera, nie miałam jak uciec. Nie, żebym mogła uciec.

Rozejrzałam się, bo czemu nie? Pokój był czarny i nie zdziwiło mnie to. Czarne podwójne łóżko, czarne nocne stoliki, czarny dywan, czarna szafa, czarne biurko, czarne krzesło. Ale lampa była szara, miła odmiana. Spojrzałam na Andy`ego, który stanął dokładnie przede mną. Jego ubrania też nie miały jakiś szalonych kolorów. Czarna koszula z guzikami odsłaniała jego tatuaż z ważką na klatce piersiowej, a czarne spodnie podtrzymywał pasek. W porządku, prezentował się naprawdę... wow.

Powinnam się uspokoić. Powinnam? Nerwy mnie zjadały i to chyba dosłownie. Westchnęłam cicho, odgarniając rudy kosmyk włosów. Co mam teraz zrobić? Jego wzrok mnie, cóż, pożerał i nie czułam się z tym dobrze.

- Leah? - mruknął, więc podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. - Teraz cię rozbiorę.
- Och - wyrwało mi się.

Podszedł do mnie, odwracając plecami do siebie. Odgarnął moje włosy z pleców, opuszkami palców dotykając nagiej skóry na karku, przez co mimowolnie poczułam dreszcze. Odpiął powoli zamek, a moje serce przyspieszyło, gnając boleśnie. Zimny oddech Andy`ego otulił mój policzek, kiedy staliśmy znowu twarzą w twarz. Chwycił zimne dłonie w swoje własne, umieszczając je na pierwszym guziku jego koszuli. Przełknęłam nerwowo ślinę, spełniając jego niemy rozkaz i rozpinając powoli ubranie. Z każdym kolejnym guzikiem pokazywały się kolejne tatuaże Andy`ego, które po raz pierwszy mogłam bez skrępowania (no, prawie) obserwować.

Czułam się źle. Byłam zrozpaczona, rozsypywałam się, coraz bardziej przy każdym kolejnym ruchu. Andy pociągnął za sznurki dziwnego i zdecydowanie zbyt niewygodnego gorsetu, sprawiając, że nagle lepiej mi się oddychało. Jednak nie na długo.

Suknia opadła na moje stopy. Andy zsunął z ramion swoją koszulę, rzucając gdzieś za siebie. Odpiął pasek spodni, ściągając z nóg skórzany materiał. A ja po prostu stałam, patrząc prosto w jego oczy z czerwoną zawstydzoną twarzą. Uśmiechnął się do mnie łobuzersko, a ja zapłonęłam rumieńcami jeszcze bardziej, kiedy zmierzył całą mnie spojrzeniem.

Byłam naga.

Cóż, on też, jednak nie czuł się z tym tak źle jak ja. Zdecydowanie. Uśmiechał się zwycięsko i w jakimś stopniu złowieszczo, stał prosto i dumnie, w najmniejszym geście nie był zażenowany. W przeciwieństwie do mnie. Ja nie potrafiłam się ruszyć, dosłownie. Po prostu przywarłam do ziemi.

- Powinnaś wyjść z tej sukni, Leah - mruknął, wyciągając w moją stronę dłoń.

Kiedy nie podałam mu swojej ręki, westchnął i wziął ją sobie sam, ściskając mocno. Pociągnął mnie silnie do siebie, a ja wpadłam w jego ramiona. Moje oczy powiększyły się, kiedy... cóż, poczułam go.

Zaśmiał się na widok mojej twarzy, a potem poszedł w stronę łóżka, ciągnąc mnie za sobą. Spojrzał na mnie z uśmieszkiem, a ja przełknęłam ślinę. Przybliżył się tak bardzo, że stykaliśmy się wargami, lecz nic więcej.

- Rozluźnij się, Leah, potrafię wyczuć twój strach w powietrzu - powiedział cicho, gładząc mój policzek. Jak miałam się nie bać? - Nie zrobię ci krzywdy, Leah, po prostu musisz mi zaufać. Choć raz.

Wzięłam głęboki wdech, wydychając je wprost w jego rozchylone usta. Łatwo mu było mówić, to nie on miał za chwilę oddać swoje, cóż, dziewictwo na rzecz jakiejś cholernej Przysięgi i dziwnego wypełnienia jego celu życiowego. Więc jak miałam zaufać właśnie jemu? Cholera.

Mimo wszystko, próbowałam się rozluźnić. Nawet powstrzymałam spięcie wszystkich swoich mięśni, kiedy objął mnie, kładąc swoje zimne dłonie na moich plecach. Poczułam pod plecami chłód czarnej pościeli i miękkość poduszki pod głową. Andy pochylił się nade mną, podpierając na rękach.

Zacisnęłam powieki, kiedy poczułam jego usta na swoich. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja mimowolnie uchyliłam je, pozwalając mu na głębszy pocałunek. Nie trwał on długo, ledwie parę sekund, lecz to wystarczyło, bym poczuła dziwne uczucie w brzuchu. Andy zaczął całować moją szyję, jednak zrezygnował z tego i zaczął robić mi malinki. Próbowałam najpierw temu zapobiec, jednak spojrzał na mnie groźnie, a jego wzrok zamroził mnie po raz kolejny. Cóż, może i dosłownie?

- Oddychaj, Leah, przecież cię nie duszę - mruknął, próbując zażartować.

Uśmiechnęłam się, starając rozluźnić spięte mięśnie. To nie było proste, nerwy zjadały mnie od środka, bałam się, że zaraz nie dam rady i ucieknę, w jakikolwiek sposób, chociaż miałam na to marne szanse.

- Teraz może zaboleć - szepnął do mojego ucha, gryząc jego płatek.

Poczułam mocne ukłucie w środku. Przeklęłam, kiedy cholerne łzy popłynęły po policzkach. Andy oparł czoło o moje prawe ramię, nie ruszając się, bym mogła się dostosować i przyzwyczaić. Po chwili podniósł głowę i spojrzał na mnie, dłonią ścierając łzy z bladej twarzy.

- Już w porządku? - zapytał.

Kiwnęłam z wahaniem głową, ból przechodził, jednak nie całkiem. Poruszył się, na co poczułam kolejne ukłucie, jednak tym razem lżejsze i mniej bolesne. Łzy przestały płynąć, więc Andy ponowił ruch. Znowu i znowu. Ugryzł skórę na moim ramieniu, nie puszczając przez parę sekund, tłumiąc swój własny jęk.

Czułam się dziwnie, nie potrafiłam tego nazwać. Odczuwałam pewną przyjemność, w końcu to pewien czynnik tego, co właśnie robiliśmy, prawda? Z drugiej strony, dopadło mnie obrzydzenie. Brzydziłam się siebie, dlaczego się na to zgodziłam? Akurat na to? Było tyle innych wyjść... było?

Poczułam skurcz w podbrzuszu, a z ust wyrwał mi się jęk. Andy poruszył się mocniej, wbijając palce w moje udo, podciągając je na swoje biodro. Ściskał je, zmieniając na drugiej ręce siłę, opierając się na łokciu.

Przymknął oczy, wolną dłonią, w miarę możliwości, pociągnął moją rękę do swoich czarnych włosów. Zaplotłam palce pomiędzy ciemne kosmyki, drapiąc długimi paznokciami skórę głowy. Andy jęknął znowu, a ja ze zdziwieniem odkryłam, że podobał mi się ten dźwięk. Co się ze mną działo?

- Leah, cholera, dojdź, zrób to... nie wytrzymam długo - wychrypiał.

Spojrzał na mnie swoimi bladoniebieskimi oczami, nieco przymglonymi. Potem zagryzł skórę na mojej szyi, tworząc kolejną malinkę. Puścił udo, które ściskał, a ja zostawiłam tam swoją nogę, dochodząc do wniosku, że podobało mi się to, w jaki sposób pasowała do tamtego miejsca.

Jęknęłam niespodziewanie na dziwne uczucie. Andy sięgnął ręką do miejsca, w którym byliśmy złączeni, by podrażnić moje wrażliwe miejsce swoimi chudymi palcami. Ścisnęłam wolną dłonią czarną kołdrę, na której leżałam, czując nadchodzącą przyjemność. Przycisnął palce do mojej skóry, pocierając ją.

- No dalej, Leah, dojdź dla mnie - wydyszał.
- Och, Boże - powiedziałam na wydechu.

Nie powinno mi się podobać, to było złe. Jednak... cholera, to stawało się silniejsze ode mnie. Skurcz ścisnął moje podbrzusze, na co poczułam chwilę spełnienia. Andy westchnął z rozkoszą, dochodząc we mnie, obdarzając mnie dziwacznym ciepłem. Zamknęłam oczy, przyciskając mocniej do niego nogę, kiedy całował moją twarz powoli.

Gdybym go kochała... nie potrzebowałabym nic więcej, miałabym wtedy wszystko. Ale nie kochałam Andy`ego. Nie kochałam, prawda? To byłoby naprawdę złe i pokręcone. Dlaczego miałabym go kochać, za co? Nawet nie był żadną dobrą postacią w tej cholernej życiowej grze. Nie miał serca... nie miał? A może właśnie teraz mi je okazywał? Składając delikatne pocałunki na mojej twarzy... Cholera, nie powinnam o tym myśleć.

Schował twarz w zagłębieniu szyi, otulając się rudymi włosami, które zdecydowanie musiałam umyć. Westchnął błogo, a ja poczułam na skórze jego uśmiech. Leżał na mnie, ale nie przeszkadzało mi to, w pewnym sensie... Wstyd znowu do mnie powrócił, chciałam się zakryć, jednak nie miałam jak. Cholera.

- Zimno ci? - zapytał prosto w moje ucho, a ja dopiero wtedy zauważyłam, że zadrżałam.
- Um... tak - wychrypiałam, chociaż wcale zimno mi nie było.

Wyszedł ze mnie, na co skrzywiłam się, po czym zszedł z mojego ciała, kładąc się tuż obok. Zakopałam się pod pościel, jednak szorstki i zimny materiał sprawił tylko, że poczułam jeszcze większy dyskomfort. Andy spojrzał na mnie i powiedział, jak gdyby czytał w moich myślach:

- W najwyższej szufladzie znajdziesz bieliznę, możesz też ubrać moją koszulę.

Wstałam niezręcznie i pomknęłam do szuflady, wyciągając jakąś czarną bieliznę. Prychnęłam w myślach, oczywiście, że była tam tylko czarna, w końcu to cholerny Prorok, prawda? Założyłam ją na siebie, czując palący wzrok jasnych oczu Andy`ego na sobie. Spojrzałam na ziemię, odnajdując spojrzeniem (czarną, tak tylko przypominam) koszulę. Zapięłam prawie wszystkie guziki, oprócz ostatniego na samej górze, po czym powoli wróciłam do łóżka, nie patrząc na Biersacka, który, wręcz przeciwnie, wypalał we mnie dziurę.

- No dalej, Leah, połóż się albo ta koszula znowu znajdzie się na ziemi.

Dopiero po dłuższym momencie zrozumiałam sens jego słów. Wkopałam się pod kołdrę, otulając nią całe ciało. Andy objął mnie ręką w pasie, wtulił twarz w szyję i oplótł moje nogi własnymi. Zamarłam na chwilę, jednak rozluźniłam się, czując jego palce gładzące skórę na udzie, za co skarciłam się, nie powinnam tak reagować na Proroka.

Jego oddech unormował się już po pół godzinie, jednak ja leżałam tak jeszcze długo, nie potrafiąc zasnąć przez zbyt wiele myśli. Nie potrafiłam się ich długo wyzbyć, chociaż bardzo chciałam. Co miałam zrobić? Czułam się zniszczona.


~ * ~


Nie chciałam otwierać oczu. Marzyłam tylko o tym, by leżeć wiecznie. I spać, umierać, cokolwiek. Przesunęłam trochę rękę z czoła, kręcąc się niewygodnie, kiedy nagle zamarłam. Poczułam na sobie ciepło czyjegoś ciała. Przeklęłam w myślach. Podniosłam powieki, przekręcając głowę, by móc zobaczyć czarne włosy Andy`ego. Leżał na mnie, prawie przygniatając. Czułam jego palce na swoim udzie, a chłód ogarnął tamte miejsce prawie od razu mimo kołdry. Wzięłam głęboki wdech, by móc się uspokoić, jednak nie pomogło mi to; poczułam jeszcze więcej jego zapachu.

Nagle poruszył się, a ja zamarłam jeszcze bardziej, jeśli było to w ogóle możliwe. Mruknął coś pod nosem, a po chwili poczułam jego uśmiech na szyi. Przejechał palcami po moim boku, przez co pojawiła się gęsia skórka. Podniósł głowę, patrząc na mnie, jednak nie obserwowałam jego jasnych oczu, byłam zbyt zajęta uciekaniem przed nim własnym spojrzeniem.

- Możesz ze mnie wstać? - mruknęłam, by po chwili odchrząknąć przez poranną chrypę.
- Dlaczego miałbym to zrobić? Jest mi naprawdę wygodnie - odparł z uśmieszkiem.

Przewróciłam oczami, starając się wyszarpnąć z jego mocnego uścisku. Przycisnął mnie do siebie jeszcze bardziej, przymykając powieki i wzdychając cicho. Pokręciłam się jeszcze trochę, jednak okazało się to zupełnie bezsensu. Po prostu nie miał zamiaru mnie puścić.

- Och, puść mnie - powtórzyłam. - Muszę iść do łazienki - dodałam.

Z dziwnym mrukiem puścił mnie, a ja wstałam szybko, poprawiając koszulę, która podwinęła się nieco. Ruszyłam do łazienkowych drzwi, które były niedaleko szafy. Weszłam szybko do pomieszczenia, zamykając się na klucz. Westchnęłam cicho, wręcz z ulgą, opierając się o ścianę tuż obok umywalki. Po naprawdę długiej chwili odepchnęłam się nogą i podeszłam do prysznica, włączając ciepłą wodę. Odpięłam guziki koszuli i powiesiłam ją na kaloryferze. Potem zrzuciłam z siebie bieliznę i weszłam pod strumień.

Umyłam się szybko, nie zwracając uwagi na wspomnienia ze wczorajszej nocy ani nawet na siniaki z jego palców czy też mocno widocznych malinek na szyi i ramionach. Starałam się jednocześnie spowolnić samą siebie, by nie musieć wychodzić z powrotem do niego.

Zakręciłam wodę i wyszłam spod prysznica, sięgając po ręcznik, który okręciłam wokół własnego ciała. Wytarłam się, po czym założyłam poprzednią bieliznę i czarną koszulę. Przeczesałam mokre włosy dłonią, wzięłam głęboki wdech i przekręciłam klucz w drzwiach.

- Cholera, Leah, załóż coś na siebie, bo oszaleję.

Zarumieniłam się, rozglądając wstydliwie po sypialni. Co miałam na siebie założyć? Wczorajszą suknię? Cholera, nie, była taka niewygodna... Andy podszedł do mnie, wciskając do rąk czarne szorty, po czym wyminął mnie, by wejść do łazienki. Zamknął drzwi, jednak ze zdziwieniem zauważyłam, że nie przekręcił klucza w zamku. Chyba oczekiwał, że do niego pójdę. Prychnęłam na tę niedorzeczną myśl. Założyłam spodenki, a potem usiadłam na łóżku, przymykając oczy.

Siedziałam tak długo, bo ocknęłam się dopiero, kiedy woda z prysznica przestała lecieć. Przeczesałam włosy ponownie dłonią, zauważając, że nadal były mokre i nijak mogłam sobie z tym problemem poradzić. Nie znalazłam nawet szczotki, by rozczesać ten jeden wielki kołtun na głowie.

Andy wyszedł z łazienki, więc spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.

- Więc co teraz? - zapytałam cicho, na co uśmiechnął się swoim sposobem.
- Teraz czekamy na dziedzica.

No tak. Jak mogłam zapomnieć?




Od autorki: Witam ponownie! Tak, tak, scena, na którą tyle czekaliście. Wydaje mi się, że spaliłam ją na całej linii i w ogóle nie wiem, czemu dodaję ten rozdział, ale... cholera, trudno opisać to, kiedy bohaterka jest do tego zmuszona, ale nie na taką skalę, by nazwać to, cóż, gwałtem. Dlatego nie obwiniajcie  mnie o to, bo skąd mam wiedzieć, co ona, do cholery, tam czuje i tak dalej. Pomyślałam sobie, by może machnąć jakiś rozdział z perspektywy Andy`ego? Taki, ot, luźny pomysł, co o tym myślicie? Słyszeliście nowe piosenki i ogólnie całą płytę BVB? Ktoś jedzie na ich koncert w marcu? Ja na 99%, ogólnie to muszę tylko bilety kupić, no ja się jaram, ok. Do następnego!

16 komentarzy:

  1. Kocham twój blog, wprost ubustwiam*.* Ale tego chuja nienawidzę z całego serca ! Leah ty kretynko jak ci się może to podobać! No jak! Wredny zrozumiały twardziel: Co teraz?-Czekamy na dziedzica...
    Wredny arogant -,- Uhhh jak ja nienawidzę dzieci! One psują wszystko! Całą młodość bycie wolnym!
    On jest złyyy, powtarzam, złyyy.
    Przekonywalam się chyba 10 minut żeby przeczytać ten rozdział...
    Czekam na nn;)
    Weny;**
    ~~Ja upierdliwa

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic nie skopałaś. Rozdział świetny, a pomysł żeby któryś z kolejnym był z perspektywy Andy'iego jest genialny. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  4. bosssssssssssssssssssssssskkkkkkkkkkkkkkkkkkkiiiiiiiiiiiiiiiiiii kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko Boska to jest cudowne *,*
    Czekam na kolejny rozdział ❤ Weny

    OdpowiedzUsuń
  6. o kurwa :o cudowny :3 tak Tak chce perspektywę Andiego :3

    OdpowiedzUsuń
  7. perspektywa andiego tak zdecydowanie tak

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny ! * tak jak poprzednie :3 * wcale go nie skopałaś . czekamy na perspektywę Andyego :3 ^^ a teraz zaczynam swój monolog :
    Ehm ehm ( kłaczek xD )
    Jak ona mogła to ... z nim ?!?!?! To takie strasznie przymszone :3 Andy to pajac ( ale i tak go kocham ;* ) , ten tekst
    - Co teraz ??
    - Czekamy na dziedzica
    Ughhh :3 to takie takie takie fgdhjoplvhsjehandyjaksksnsks
    I jeszcze wyjdzie ze ona się w nim zakochała :/ ciągle zastanawiają mnie jej moce :3 ogólnie to opowiadanie jest fantastyczne i na pewno bardzo wyczerpujące :> jeśli zabraknie ci weny to polecam posłuchać piosenek pooglądać teledyski lub wzorować się na różnych książkach i filmach :> to działa v^ ( taka mądra ja xd ) jeszcze raz ŚWIETNY !!!!! ale jeszcze lepsiejsza ( jest takie słowo? Jak nie to od teraz jest xD ) jest autorka tego opowiadanie :3 ( tak tak podlizuj się -,- xD ) z NIECIERPLIWOŚCIĄ czekam na następną część :>
    Nie mam konta wiec podpisze się Rybka
    ~Rybka :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dobrze uchwyciłas odczucia Leah . Dzięki temu można się nieźle wczuć w jej sytuacje. Rozdział z perspektywy Andyego może być całkiem ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział genialny,świetnie opisałaś odczucia Leach. Andy,jak zwykle lekko irytujący. Myśle,że rozdział z jego perspektywy,to świetny pomysł.

    OdpowiedzUsuń
  11. własnie ta scena wyszła ci najlepiej bo super opisałaś odczucia leach! jak dla mnie bomba jak zawsze xD nie bd sie jakoś bardzo rozpisywać bo zawsze brakuje mi słów ;_;
    P.S. czekam z niecierpliwością na następny i życzę weny! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawi mnie chyba najbardziej co czuje Andy :P wiec jeden rozdział z jego perspektywy byłby cudem. Ehhh... Musze poszukać jakichś ciekawych fanfic' ów bo mam niedostyt i chciałabym wiedzieć co dalej.
    Koncert? Też jade na 99% hahaha nie wiem jak z zgodą od mamy ale reszta jest załatwiona :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Piękny rozdział! Z resztą jak każdy! :) Naprawdę nie mogę ogarnąć jak można tak perfekcyjnie pisać!<3 Kocham tego bloga od kiedy przeczytałam pierwszy rozdział :D Ta bezwzględność Andy'ego i ten jego wizerunek złego "The Prophet". Spełnienie moich marzeń! Fragment łóżkowy czytałam w takim napięciu, że nie wiem co. Cudowne pod każdym względem! *.* Świetnie opisujesz uczucia. Normalnie można się bez problemu utożsamić z bohaterką. W ogóle mam takie wrażenie, że to opowiadanie należy do tych z górnej półki więc staram się pisać jak najbardziej przyzwoicie yhyhy :D
    "- Więc co teraz? - zapytałam cicho, na co uśmiechnął się swoim sposobem.
    - Teraz czekamy na dziedzica." - O boże Ahahaha..Prościej się nie dało :) A tak z innej beczki chciałam Cię uświadomić, że również jadę na koncert i nie ma bata! Ja Cię muszę poznać osobiście! <3 A i jeszcze jest sprawa tego, że bardzo bym chciała czytać też twojego innego bloga "Blood Thirsty" (o ile dobrze pamiętam nazwę), ale jest dla zaproszonych czytelników ;/ Mogłabyś mi go udostępnić? Bardzo, bardzo, bardzo ładnie proszę :* No i to tyle. Życzę dużo weny, pozdrawiam i buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, jak miło czytać takie długie komentarze! :)
      Zawsze jest możliwość ewentualnego spotkania się przed/na/po koncercie [zabawię w Warszawie trzy dni :)], dlatego, czemu nie? :D
      Co do BT, to piszę go z koleżanką i, cóż, blog został zablokowany, ponieważ nie ma na nim nic więcej niż prolog, zwyczajnie drugiej autorce brak czasu. Jeśli cokolwiek się zmieni, poinformuję i na TP, i na FM.

      Usuń
  14. Wow...
    Naprawdę cudny rozdział, co do sceny łóżkowej, uważam, że wyszła świetnie.
    Znalazłam Twojego bloga dzisiaj ( w sumie biorąc pod uwagę godzinę, to wczoraj ) i przeczytałam wszyściuteńko.
    Zły Prophet - Tak to jest zdecydowanie to, czego od bardzo dawna szukałam.
    Ogólnie nie przepadam za opowiadaniami hetero, zwłaszcza w przypadku Black Veil Brides, aczkolwiek to mnie urzekło.
    Cholernie ciekawy pomysł na fanfiction, nawet nie wiesz jak Ci zazdroszczę wyobraźni.
    "Teraz czekamy na dziedzica." - Andy mistrz słowa :P
    Napewno będe czytać.
    Co do koncertu zamierzam jechać, tylko lepiej by było z kimś ;)
    No ale nic, ważne, żeby zobaczyć chłopców...
    Pozdrawiam i życzę dużoooo weny.
    Zapraszam do siebie:http://letsshadowsdiesoicanfeelalive.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń