piątek, 6 marca 2015

1.19 - Odnalezione wspomnienia




Chyba każdy miał moment w swoim życiu, kiedy nie wiedział, co się, do cholery, właśnie wokół niego działo. Właśnie czułam taki stan, znalazłam się w nim. Otaczało mnie wnętrze dawnego domu, jednak nie było takie samo. Jasne meble wydawały się niebezpiecznie połyskać, a ściany posiadały niewyjaśnione przeniki cieni. To nie był mój dom, on już nie istniał. Został zniszczony, dawno temu i zdążyłam się z tym pogodzić. A teraz ten dziwny Strażnik odkopywał moje dawne wspomnienia. Dlaczego?

- Dlaczego tu jesteśmy? - zapytałam. - Co chcesz mi tym udowodnić?
- Czy nie to cię uszczęśliwi?
- Co? Nie - powiedziałam szybko.

Zdecydowanie, mój dawny dom nie mógł mi dać szczęścia, które odczuwałam tutaj kiedyś. Owszem, dawno temu kochałam tu przebywać. Uwielbiałam bawić się w chowanego lub berka z Ryanem właśnie w tym jednorodzinnym domu. Uwielbiałam spędzać czas z mamą w kuchni i pomagać jej w gotowaniu. Uwielbiałam siedzieć z tatą w pracowni i malować wszystko, co przyszło nam do głowy. Ale to było dawno, tamte czasy już nigdy nie wrócą.

- Więc może wolisz życie, które cię czeka? - zaczął mówić. Podszedł do mnie i rozpiął zamek kieszeni skórzanej kurtki, wyciągając pudełko z pierścionkiem. Och, kompletnie o tym zapomniałam. - Może wolisz właśnie to?
- Nie chcę, by moje dziecko wychowywało się bez ojca - odparłam wymijająco.

Westchnął i oddał mi pudełeczko, a ja je schowałam do kieszeni, w której cały czas spoczywało. Nie rozumiałam, dlaczego było to dla mnie ważne, by ten cholerny pierścionek spoczywał bezpiecznie w mojej kurtce, po prostu czułam taką potrzebę.

- Myślisz, że Prorok zechce zajmować się swoim dzieckiem? To na twoje barki spadnie wychowywanie go, on dalej będzie planował, jak zniszczyć resztki Rebels Army. Nie wierzysz? Więc patrz.

Świat zawirował, a my nagle znaleźliśmy się w jakimś nieznanym mi domu. Szybko jednak zrozumiałam, gdzie właśnie stałam. We wspomnieniach. We wspomnieniach Andy'ego. Wstrzymałam oddech, kiedy obok mnie przebiegł mały chłopiec z jasnymi włosami. Więc blond był jego naturalnym kolorem? Och. Uśmiechał się dziecięco, a jego mroczne oczy rozświetlała radość, której nigdy u niego nie widziałam. Tuż za nim szła Suzanne, matka Proroka, udając, że go goni. Minęli jakieś drzwi, a śmiech dziecka natychmiast ucichł, jak gdyby ktoś wyłączył głos. Podeszłam nieco bliżej, wiedząc, że mnie nie widzą.

- Mamo? - zapytał mały Andy, oglądając się za ramię.

Kobieta podeszła i popchnęła go delikatnie, odciągając od zamkniętych drzwi. Ruszyłam za nimi, zatrzymali się jakoś w połowie korytarza. Dopiero wtedy Suzanne kucnęła przed dzieckiem ze sztucznym uśmiechem.

- Czy tata kiedyś do nas wyjdzie się pobawić? - dziecinny głos z domieszką smutku rozkrajało moje serce.
- Wiesz... tata ma dużo pracy. On... po prostu nie ma czasu - odpowiedziała kobieta, a ja usłyszałam w jej głosie wstrzymywany płacz.
- Nie ma? - powtórzył i wydął dolną wargę. - Ale dla tamtej pani ma.

Och.

Świat zniknął, a pusta czerń okrążyła mnie i Strażnika. Podeszłam do niego, przykładając dłoń do brzucha. Co to wszystko miało znaczyć? Czy jego ojciec... cóż, czy on zdradzał Suzanne pod jej nosem? To byłoby naprawdę okrutne. Wydawali się szczęśliwą i dobrze dobraną parą, kiedy ostatnio ich widziałam.

- O co chodziło? - zapytałam Skitsa, marszcząc brwi.
- Nie rozumiesz? Ojciec Proroka nie przejmował się ani swym synem, ani żoną. Myślisz, że on nie będzie taki w twoim przypadku?
- Ja... nie wiem - westchnęłam w końcu.

Pojawiliśmy się w jakimś ciemnym pokoju. Nie kojarzyłam go. Rozejrzałam się wokoło. Wyglądał jak normalna sypialnia - szafa i szuflada, łóżko, jakaś lampka i stoliki nocne. Utrzymany w szarych kolorach, tylko mały dywan na ziemi był biały i poduszki. Nic więcej. Spojrzałam na Skitsa z niezrozumieniem.

- Dopóki nie dowiemy się, co dokładnie jest nie tak z twoim zdrowiem, to będzie twój pokój. Mój jest dosłownie na przeciwko. A teraz idź spać.
- Skits? - mruknęłam, kiedy szedł w stronę drzwi. Obejrzał się na mnie przez ramię. - Gdzie my jesteśmy?
- W siedzibie Strażników Ciemności.


~ * ~


Zasnęłam dopiero po dwóch godzinach. Przynajmniej tak mi się wydawało. Nie byłam tego pewna. Niczego nie byłam w tym momencie pewna. 

Szłam długim, niezwykle znajomym, korytarzem. Mijałam kolejne drzwi, idąc przed siebie, zupełnie bez celu. I nagle wyparowałam. Dosłownie, zniknęłam. Ale nie na długo, na sekundę. Pojawiłam się w jakimś nieznanym pokoju. Rozejrzałam się wokoło, mrużąc oczy. Ciemność pożerała to miejsce. Okna zostały szczelnie zasłonięte, a lampy wyglądały, jak gdyby były tylko ozdobą. Przyjrzałam się dokładniej, wszystko zostało zdemolowane. Czarny stolik leżał na boku, łóżko było całe w nieładzie, rozkopane i podarte, a pierz już dawno opadł na podłogę. Duża szafa miała na sobie ślady demolki, zupełnie jakby jakiś wilk drapał ją pazurami. 

I wtedy to usłyszałam.

Krótki, sekundowy szloch. Męski, pełny rozpaczy, przyprawiający o dreszcze na plecach i wielki smutek w sercu. Moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności, więc rozejrzałam się dokładniej w poszukiwaniu właściciela tego głosu. I w końcu znalazłam. 

Był na podłodze. Siedział na piętach stóp, jedynie w czarnych spodniach, zupełnie zgarbiony. Czarne włosy z jego prawej zasłaniały prawie całą twarz, mogłam dostrzec tylko ostro zarysowaną brew. Ręce ułożył na udach, wewnętrzną stroną do góry. Zakryłam usta dłonią, jednak uciekło z nich krótkie westchnienie pewnego rodzaju rozpaczy. Umilkł i po chwili podniósł głowę do góry. Krótka czarna linia pod jego lewym oka była rozmazana. Płakał. 

Wstał na nogi, powoli i z wahaniem, jakby nie robił tego już parę dni. Podszedł do mnie na miękkich kolanach, a kiedy stał blisko, dotknął zewnętrzną stroną ręki mój policzek. Uśmiechnął się błogo, co ani trochę nie pasowało do jego łez. Dopiero po tym zgarnął mnie w silne ramiona, przytulając z dużą siłą. Poczułam jego usta na czubku głowy, a łzy kapały w moje włosy. Ale nie obchodziło mnie to, byłam zbyt... zaskoczona. Zszokowana. 

- Zostawiłaś mnie - powiedział z wyrzutem, brzmiąc jak małe dziecko. - Opuściłaś. Uciekłaś ode mnie. Dlaczego? Nie chciałem cię stracić. Ani ciebie, ani dziecka - mówił cicho. 

Mimowolnie przypomniały mi się słowa Skitsa, które wcześniej zasiały w mojej duszy ziarno niepewności. Czy Prorok nie pójdzie w ślady własnego ojca? Nie chcę na takie życie skazywać własnego dziecka, nieważne za jaką cenę. 

- Byłem dupkiem, wiem o tym. Zostawiłem cię w tamtym pokoju i przysyłałem Jinxxa, by sprawdzał, czy jeszcze żyjesz. Przechodziłem własny kryzys, Leah. Nie potrafiłem sobie z tym poradzić. A teraz zniknęłaś. Na moich oczach. Prawie cię miałem, ale złapałaś go za rękę i po prostu zniknęłaś. Szukałem cię, ale nie wiedziałem, jak to robić. Zdemolowałem ten cholerny pokój. I, wiesz co? Przypomniał mi się ostatni sposób. Starałem się wykorzystać go przez te cztery dni, od kiedy cię nie ma. I w końcu zadziałał, jesteś tu. Prawie. 
- Jaki sposób? - zapytałam cicho, kiedy skończył mówić. 

Nadal przyciskał mnie do własnej piersi, ale już nie płakał. Chyba. Nie byłam tego pewna. Może znowu dusił w środku siebie wszystkie wątpliwości i depresyjne myśli. Och, był tak inny! Żałowałam, że wcześniej nie znałam go od tej strony. Potrzebowałam tak wiele, by w końcu się otrząsnął i pokazał, że też jest człowiekiem. Że też ma serce. 

- Przywołałem cię. Jestem Prorokiem, Leah, potrafię niektóre rzeczy. Było to możliwe tylko dzięki temu, że spałaś. Prawie nigdy z tego nie korzystałem i chyba mi nie wychodziło. Próbowałem przez te cztery dni. Bo chyba wtedy spałaś, prawda? - zapytał.
- Chyba... chyba nie - odparłam w końcu. Szok sprawił, że brakowało mi słów. Cztery dni? - On... pokazywał mi twoje wspomnienie z dzieciństwa. 
- Wspomnienie? - zadał pytanie, a ja w jego głosie wyczułam... strach?

Och, Boże. Było z nim gorzej, niż przypuszczałam. 

- Tak... - zaczęłam powoli. - Biegałeś po domu ze swoją mamą i minęliście... gabinet? Zapytałeś, dlaczego twój ojciec nie chce się z wami bawić i wspomniałeś o jakiejś kobiecie - podkreśliłam mimowolnie. 

Odsunął mnie odrobinę, by spojrzeć w moją twarz. Jego oczy świeciły się od płaczu, a kolczyki w nosie i wardze dziwnie się z tym komponowały. Skrzywił twarz w grymasie, które chyba oznaczało niezadowolenie. Chyba.

- Po co? - mruknął. - Wspomnienia powinny zostać w przeszłości. Nie musiałaś o tym wiedzieć. 
- Oczywiście, że musiałam - odpowiedziałam szybko. - Jeśli chcesz mnie przy sobie zatrzymać, muszę wiedzieć takie rzeczy. 

Nagle, gdzieś w głębi, usłyszałam głos Skitsa. Wołał moje imię, krzyczał je. Zmarszczyłam brwi, a świat wokół mnie zaczął powoli znikać. Andy zaczął z tym walczyć, jednak był za słaby, prawdopodobnie nie spał ani nie jadł. Och!

- Nie! - krzyknął jeszcze, a potem wciągnęła mnie ciemność. 

Jęknęłam, znalazłam się na łóżku, na którym zasypiałam. Dziecko kopnęło mnie mocno dwa razy, co odebrało mi resztki tchu. Och, doskonale wiedział, kto był jego tatą i nie chciał tak łatwo odpuścić. Cholera, o czym ja pomyślałam? To dziecko, które się nawet nie narodziło, nie mogłam przypisywać mu aż takiej inteligencji na takim poziomie rozwoju. Chociaż, kto ich tam wszystkich wie. 

- Leah? Już w porządku? Wróciłaś? - usłyszałam zaniepokojony głos Skitsa. 

Usiadłam na łóżku, podciągając nogi pod brodę. Więc to było prawdziwe? Jak to się odbyło? Czy Skits słyszał to wszystko, co mówił Andy, co mówiłam i ja? Miałam szczerą nadzieję, że nie, to było zbyt prywatne. 

- On... płakał - wychrypiałam tylko. 

Skits westchnął i usiadł obok mnie. 

- Wiesz, że nie możesz teraz wrócić. Musisz się nauczyć pomagać sobie i dziecku w rozwoju. Kiedy będziesz wiedziała, jak to robić, będziesz mogła do niego wrócić - mówił. - Ale jeszcze nie teraz. 

Ale jeszcze nie teraz. 

Ale. Jeszcze. Nie. Teraz. 

Nie. 




Od autorki: Halo, zdążyłam przed 22 dodać rozdział? Tyle się dzieje, wowow. Wczoraj byłam w Galerii Katowickiej i spotkałam Miuosha i Radzimira Dębskiego! Było spotkanie i te sprawy, dostałam autografy z dedykacją i zrobiłam sobie z nimi zdjęcie, awh, jaram się bardzo. Szkoda, że bilety na koncerty piątek-sobota wyprzedały się w 50 minut, a drugie w jeden dzień. Juhu! ;-; Pan z Katowic bardzo xD Tak, no to... przepraszam za błędy, do następnego! Liczę na jeszcze więcej komentarzy niż pod rozdziałem osiemnastym!

14 komentarzy:

  1. Yeey pierwsza! (:
    Biedny Pan Biersack. ;-;
    Rozdział świetny! (Z resztą jak zawsze)
    Nie wiem jak Ty to robisz, że tak świetnie piszesz...
    Ale wracając do rozdziału.
    Nigdy nie pomyślałabym, że Andy będzie aż w takim stanie... i że tak mocno pokocha Leah, chociaż cały czas mam jakieś wątpliwości co do tego i myślę, że to może tylko i wylacznii ze względu na dziecko, ale never mind on ją kocha i koniec. xD
    Myślałaś może, żeby napisać chociaż kawałek rozdziału z perspektywy Pana Proroka? To mogłoby być fajne. (:
    No i co tu jeszcze można napisać...
    Rozdział świetny jak i blog ( tak wiem, powtarzam się xd)
    Życzę dużo weny no i oczywiście dobrej zabawy na koncercie. C:
    Szkoda, że nie ma meet and greet czy jak to tam się pisze. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, tak, myślałam o perspektywie Proroka, ale muszę to jeszcze przemyśleć. Dziękuję, na pewno będę się dobrze bawić, aczkolwiek moja matka stara mi się terroryzować ten piękny wyjazd ;-;

      Usuń
    2. Ja tez chetnie bym przeczytala jego perspektywę :)
      Swoja droga to nie spodziewałam sie lez i smutku z jego strony, ale to dobrze, moze nie ma serca z kamienia hihi :)

      Usuń
  2. Wow! To jest...wow! Kocham to opowiadanie jak i Zakończone już "Dark Ignorance"
    <3 Kocham Cię, a Twoje fanfiction są jednymi z moich ulubionych, a wiedz, że jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na to właśnie czekałam!
    Andy taki biedny :'( ale wreszcie się do siebie trochę zbliżyli:) No i Leah przypomniała sobie o pierścionku! Pozostało tylko czekać aż powie "tak" aww ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny i Andy w nim jest cudowny. Czekam z niecierpliwością na kolejny <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda proroka :( a rozdział jak zawsze zajebisty, wgl uwielbiam twój styl pisania c:
    @anazzzza ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Yhh...co ja tu moge napisać...? Świetne ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejciu, jejciu, jejciu !!! To było takie słodkie ! Kawaii ! ^w^ On się przed nią otworzył.. Rozpłynęłam się... =^-^= Brak mi słów ! Genialny rozdział ! *-* Czekam na następny! :3 ~Yuki

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się tak szybkiego dodania rozdziału, tak jak i jego długości. Co ja tu mogę napisać... Prorok mnie urzekł, a ten Skits mi się niezłym draniem wydaje. Rozdział jak każdy inny - świetny.
    Weny :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest idealnie, jak zwykle.
    Nikt nie rodzi się zły, chociaż czy Andy jest zły? Może trochę... Jednak teraz pokazujesz, że to życie sprawiło, że jest taki a nie inny. Wiem jestem dziwna jednak kurde dziewczyno jesteś genialna, a ja pod wpływem Twojego bloga nie potrafię napisać sensownego komentarza. Jestem pod tak ogromnym wrażeniem.
    No nie ważne... Czekam na ciąg dalszy, a jak wydasz książkę to obiecaj, że dasz mi autograf?

    OdpowiedzUsuń
  10. Haha udało już nie jako anoinim ^^ rozdział jak zwykle super. Zaskoczyła mnie reakcja proroka takie kawaii💓 czekam na kolejne jak najszybciej !!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ojejku! Jaki Andy słodki :3 Wkurzył mnie trochę Skits...Czy nie widzi,że Prorok ją kocha i tęskni za nią? (przynajmniej daje takie wrażenie ^^)
    Świetny rozdział jak zawsze! Uwielbiam to opowiadanie! :*
    Czekam na nexta i życzę weny ;*

    OdpowiedzUsuń